Historia pałacu w Rudzie Różanieckiej. Część IX: Hallerczyk z Huty Różanieckiej
- Szczegóły
- Kategoria: Inne
- Opublikowano: środa, 10, maj 2023 07:23
- Redakcja ZLUBACZOWA.PL
W dniu dzisiejszym publikujemy kolejny artykuł Pana Andre Szczerby, pt. „Hallerczyk z Huty Różanieckiej”. Zapraszamy do lektury.
„Aby mierzyć drogę przyszłą
Trzeba wiedzieć, skąd się przyszło”
Cyprian Kamil Norwid
Dzięki współpracy z zastępcą dyrektora Domu Pomocy Społecznej w Rudzie Różanieckiej na naszym portalu możecie poznać historię pałacu w Rudzie Różanieckiej
Publikując artykuły o historii pałacu w Rudzie Różanieckiej co jakiś czas pojawiają się artykuły poboczne, które, - mam taką nadzieję, - ubogacają naszą wiedzę o historii mieszkańców wywodzących się z naszej najbliższej okolicy. Bez wątpienia, tak należy potraktować ostatni odcinek o kpt Władysławie Ważnym, ps. „Tygrys” jak i dzisiejszy o Janie Obirku, Hellarczyku z Huty Różanieckiej. Te dwie historie, dwóch młodych mężczyzn pochodzących z dwóch sąsiednich wsi, jeden z Rudy Różanieckiej, drugi z Huty Różanieckiej, pierwszy uczestnik II wojny światowej, drugi, uczestnik I wojny światowej. Ich historie pokazują, że nie trzeba być mieszkańcem dużych metropolii, żeby w życiu coś znaczyć, coś osiągnąć i być inspiracją dla kolejnych pokoleń. Ale, żeby poznać historię takich osób, muszą być też i tacy, którzy to wszystko odkryją i opiszą, bez wątpienia taką osobą jest wspomniany Pan Andre Szczerba, który sam siebie określa jako - genealog amator!. Można by rzec, Panie Boże daj nam więcej takich amatorów w różnych dziedzinach życia, którzy na podstawie jednego zdania (cytat z odcinaka Genealogie rodzin Brunickich i Wattmannów) „To właśnie podczas gdy trzy siostry wspominały swoje wspomnienia z dzieciństwa, moja ciocia Joanna opowiedziała historię, która nadała wszystkiemu bieg. Joanna często chodziła z matką do pałacu w Rudzie Różanieckiej. Tam Pan z pałacu nalewał dla niej gorącą czekoladę i zwracając się do matki mówił: "Droga kuzynko". Czy byłem spokrewniony z baronem? Zacząłem więc swoje badania genealogiczne nad właścicielami pałacu”, podejmują benedyktyńską, kilkuletnią pracę, żeby opisać i opracować kilkusetletnie drzewo genealogiczne rodu Brunickich i Watmanów. A na podstawie zdjęcia, cytat z dzisiejszego artykułu: „Latem 2010 roku otrzymałem e-mail zza Oceanu Atlantyckiego. Pani Shellie Graye z Atlanty w stanie Georgia przysłała mi stare zdjęcia mężczyzny o takim samym imieniu i nazwisku jak mój dziadek macierzysty: Jan Obirek (Obierek)... To wystarczyło, aby wzbudzić moją ciekawość”, podejmuje się opracować i opisać losy osoby ze zdjęcia. Na koniec ciekawostka genologiczna. Drogi czytelniku, żeby móc czytać dzisiejszy artykuł musiałeś się wpierw urodzić, żebyś się urodził trzeba było:
2 rodziców,
4 dziadków,
8 pradziadków,
16 drugich pradziadków,
32 trzecich pradziadków,
64 czwartych pradziadków,
128 piątych pradziadków,
256 szóstych pradziadków,
512 siódmych pradziadków,
1024 ósmych pradziadków,
2048 dziewiątych pradziadków,Żebyś mógł się urodzić potrzeba było 12 poprzednich pokoleń. Potrzebowałeś w sumie 4094 przodków w ciągu ostatnich 400 lat, żeby dzisiaj siedzieć przy komputerze i móc czytać ten artykuł. Wystarczyłoby aby na przestrzeni 400 lat, wśród ponad 4000 osób, coś „nie zagrało”, a nie było by dzisiaj ani Ciebie ani mnie. Powiedzieć, ze jesteśmy szczęściarzami to jakby nic nie powiedzieć, pytanie czy wszyscy to doceniamy?
„Urodzić się , to jakby dostać cały świat w prezencie”
Zapraszamy do lektury:
Część IX: Hallerczyk z Huty Różanieckiej
Autor: Andre Szczerba
Latem 2010 roku otrzymałem e-mail zza Oceanu Atlantyckiego. Pani Shellie Graye z Atlanty w stanie Georgia przysłała mi stare zdjęcia mężczyzny o takim samym imieniu i nazwisku jak mój dziadek macierzysty: Jan Obirek (Obierek)... To wystarczyło, aby wzbudzić moją ciekawość.
Człowiek ten, który okazał się być pierwszym kuzynem mojego dziadka, miał swoją historię, dość osobliwy los, który tu opowiem.
Jan urodził się 27 grudnia 1888 roku w Hucie Różanieckiej, małej miejscowości w austro-węgierskiej Galicji w powiecie lubaczowskim.
Był synem Marii i nieznanego ojca.
W latach 1908-1910, jak każdy ówczesny mężczyzna, Jan odbył służbę wojskową w piechocie, z pewnością austriackiego pułku złożonego z Polaków i stacjonującego w Przemyślu lub Rzeszowie, dwóch głównych miastach garnizonowych w tym czasie.
7 lutego 1911 roku ożenił się w Płazowie z Anną Tarchalską, wdową po Antonim Kudybie.
Życie w tamtych czasach musiało nie być łatwe i wielu ludzi miało nadzieję na lepszą przyszłość gdzieś indziej. W okolicach Lubaczowa tym miejscem była głównie Kanada lub USA.
Dla Jana była to ta druga opcja.
14 czerwca 1913 r. wsiadł na statek SS Lapland, który z portu w Antwerpii (Belgia) wypłynął do Nowego Jorku, pozostawiając w Polsce żonę Annę i dziecko.
Ze wsi Huta Różaniecka na poszukiwanie szczęścia w nowym świecie wyruszyło trzech: Jan Ważny, Antoni Muła i Jan Obirek. Wyjechali oni, by dołączyć do przybyłego rok wcześniej Thomasa Ważnego, który osiadł w Pittsburghu w Pensylwanii.
W 1917 roku mieszkał przy 1012 Carson Street w Pittsburghu, gdy wypełniał kartę spisową dla cudzoziemców z krajów będących w stanie wojny z USA (pamiętajmy, że był wtedy obywatelem austro-węgierskim). Czym w tym czasie zajmował się Jan? Z dokumentu wynika, że był pracownikiem przemysłu stalowego w firmie A.M. Byers Company.
Rok 1917 to również rok, w którym Stany Zjednoczone przystąpiły do I wojny światowej u boku Francuzów i Brytyjczyków. W 1917 roku Francja zgodziła się na utworzenie na swojej ziemi polskiej armii. Wielu polskich emigrantów we Francji, Stanach Zjednoczonych i Kanadzie szybko dostrzegło w tym szansę na przywrócenie Polsce niepodległości.
Ochotnicy są wzywani przez prasę lub plakaty do zaciągnięcia się do wyzwolenia Ojczyzny.
16 grudnia 1918 roku Jan wstąpił do polskiej armii ochotniczej generała Hallera, która miała walczyć na ziemi francuskiej.
Kiedy Jan dołączył do oddziału i dotarł na francuską ziemię, wojna już się skończyła. Błękitna Armia Hallera walczyła dzielnie w Szampanii w czerwcu i lipcu 1918 roku.
11 listopada 1918 roku Polska odzyskała niepodległość, a polskie oddziały przemaszerowały pod Łukiem Triumfalnym w Paryżu, aby uczcić zwycięstwo.
Swoją wojnę będzie toczył w ojczyźnie, praktycznie tam gdzie się urodził, na Kresach...
Jan i jego oddział przybyli do Polski w 1919 roku i zostali wysłani na wschód, gdzie toczyły się walki z Ukraińcami, którzy również pragnęli niepodległości, oraz z bolszewicką Rosją.
Nie wiem nic o jego szlaku bojowym...?
23 maja 1920r. Jan zaokrętował się w Gdańsku na SS Princess Matoika i wrócił do Stanów Zjednoczonych.
Jak długo Jan pozostał w Pittsburghu, nikt nie wie. Ale wrócił do domu...
5 grudnia 1935r., w wieku 47 lat, zmarł na gruźlicę we wsi, w której się urodził: Hucie Różanieckiej. Został pochowany 6 grudnia na cmentarzu w Płazowie.
Jeśli będziecie mieli okazję odwiedzić cmentarz w Płazowie, może znajdziecie jego grób i pomyślicie o tym człowieku, który na swój sposób przyczynił się do niepodległości Polski.
Jeśli chodzi o Panią Shellie Graye, to Jan był ojcem chrzestnym jej babci (tak, mała Weronika na zdjęciu). Jest ona potomkiem rodziny Rebizantów z Rebizanty i Huty Różanieckiej i jesteśmy spokrewnieni.
Pamiętaj o tym, że w internecie nie jesteś anonimowy.
To Ty odpowiadasz, za to, co piszesz – portal w żadnym przypadku nie ponosi odpowiedzialności prawnej za Twoje teksty. Przypominamy, również że dodając komentarz, akceptujesz regulamin forum. Jeśli uważasz, że któryś z komentarzy nie powinien się tu ukazywać zgłoś nam to: redakcja@zlubaczowa.pl.