Od tego się zaczęło... Poznajcie Wiesława Łoteckiego - twórcę artykułów o pałacu w Rudzie Różanieckiej
To dzięki niemu na portalu ZLUBACZOWA.PL możemy publikować cykl artykułów o historii pałacu w Rudzie Różanieckiej. Tym razem mamy dla was materiał o Wiesławie Łoteckim.
„Pamiętaj, że wszystko układa się pomyślnie,
a jeśli nie jest pomyślnie..., to znaczy, że jeszcze się układa”
Dzięki współpracy z zastępcą dyrektora Domu Pomocy Społecznej w Rudzie Różanieckiej na naszym portalu możecie poznać historię pałacu w Rudzie RóżanieckiejWiesław Kudyba: W dzisiejszym wstępie do artykułu chciałbym uchylić rąbka tajemnicy i opowiedzieć jak powstał pomysł publikacji Historii Pałacu w Rudzie Różanieckiej na portalu ZLUBACZOWA. Oczywiście warunkiem sine qua non takiej publikacji były materiały zebrane przez Pana Wiesława Łoteckiego, ale jak pokazuje historia zebranie materiałów „nie czyni jeszcze wiosny”. Muszą zaistnieć jeszcze inne okoliczności, które doprowadzą taką czy inną historię do szczęśliwego finału. Kilka zdań o tych okolicznościach. Uważam, że kluczowym momentem był artykuł w Kresowiaku Galicyjskim ( kwiecień –maj) 2020r. autorstwa Pana Edwarda Dziaduły pod tytułem „ Wiesław Łotecki – terapeuta, miłośnik historii, sportowiec, muzyk”. W tymże artykule autor opisał historię zawodową i społeczną Pana Łoteckiego oraz jego zamiłowanie do historii. Wspomniany artykuł „wpadł w ręce” Pana Tomasza Piechy, regionaliście, piewcy historii „małych ojczyzn”, wykładowcy uniwersyteckiemu jednej z lubelskiej uczelni. Prywatnie posiadaczowi nieruchomości w Hucie Różanieckiej. Po tygodniu panowie byli już po pierwszej rozmowie, w kolejnej miałem możliwość i przyjemność uczestniczyć. Uznaliśmy, że „Historia pałacu w Rudzie Różanieckiej”, pisana w pierwszej wersji „do szuflady”, powinna znaleźć swój epilog w postaci książki lub albumu zawierającego zebrane dotychczas materiały. Wtedy też pojawił się pomysł aby tematem zainteresować Pana Morawskiego - właściciela portalu ZLUBACZOWA i w pierwszej kolejności historię pałacu zamieścić na portalu w odcinkach. Jak można zauważyć, propozycja ta spotkała się z życzliwością i przychylnością. Później pojawia się Pan Andre Szczerba z Francji ze swoimi artykułami. Opisuje ten ciąg zdarzeń w wielkim skrócie, żeby uświadomić sobie i innym, że czasami musi się wydarzyć kilka rzeczy (okoliczności) w jednym czasie, pozornie nie związanych ze sobą, żeby taki czy inny projekt znalazł swój epilog. Jeżeli jeszcze dodam do tego, że osoby wymienione, w większości nie znają się osobiście i nigdy się ze sobą nie spotkały, a połączeni we wspólnym temacie doprowadzili do sytuacji, w której to czytelnicy mają możliwość zapoznania się z częścią naszej wspólnej regionalnej historii, to słowa z cytatu ….wszystko układa się pomyślnie...nabierają głębszego sensu.
Jak zaznaczyłem wyżej, uważam, że tą iskrą lub pierwszą kostką domina, który uruchomił cały ciąg zdarzeń był artykuł w Kresowiaku Galicyjskim, dlatego też za zgodą autora przytaczam jego treść w całości.
Poniżej materiał dodatkowy o Wiesławie Łoteckim:
Terapeuta - historyk, sportowiec, muzyk
Będąc kiedyś w pałacu w Rudzie Różanieckiej (tak miejscowi nazywają najstarszy budynek Domu Pomocy Społecznej w hallu zauważyłem na ścianie gablotę ze zdjęciami przedstawiającymi historię właścicieli tego okazałego budynku. Od z-cy dyrektora DPS, Wiesława Kudyby dowiedziałem się, że pamiątkową gablotę wykonał pracownik - Wiesław Łotecki. Kilka dni później otrzymałem wersję roboczą Historii pałacu w Rudzie Różanieckiej. Zaskoczyło mnie w niej bogactwo zdjęć, których nikt dotychczas nie opublikował. Gdy odwiedziłem p. Wiesława autor ekspozycji i Historii … (nota bene syna mego kolegi z LO w Lubaczowie), uzmysłowiłem sobie, że rozmawiam z osobą o szerokich zainteresowaniach i wszechstronnie utalentowaną. Jako absolwent rzeszowskiego technikum budowy maszyn lotniczych, był pracownikiem WSK. Gdy okazało się, że w Rzeszowie nie będą konstruować ani budować aeroplanów, wrócił do Rudy Różanieckiej. Wcześniej nawiązał kontakt z elektroniką i zarządzaniem, ale to również nie było jego przeznaczenie. Miał gdzie i do kogo wrócić, rodzice mieszkali sami, dom dwukondygnacyjny zapraszał do zamieszkania, a w pałacu potrzebowali pracowników. Przez 12 lat pracował jako opiekun, później awansował na terapeutę zajęciowego. Z podopiecznymi w DPS-ie metoda Kaszpirowskiego, polegająca na liczeniu: adin, dwa, tri… nie miała zastosowania. Terapeuta pisząc tygodniowy plan swej pracy musiał nie tylko uwzględniać ćwiczenia, gry i zabawy ruchowe, ale także umieć wykorzystać zainteresowania członków grupy. Wówczas pracownicy terapii p. Ewa Kościółek i Krzysztof Fus wymyślili utworzenie grupy teatralnej. Okazało się, że jest to jedyny na Podkarpaciu teatr amatorski, w którym grają pensjonariusze z różnymi niepełnosprawnościami intelektualnymi. Aby zdobyć zaufanie członków grupy trzeba ich dobrze poznać, pomagały mu w tym kursy i szkolenia z zakresu psychologii ogólnej. Grupa ma swoją nazwę- Rudniacy. Na deskach tego specyficznego teatru przez 12 lat występowało ponad 50 aktorów. Standardowo grają jasełka, a w ubiegłym roku głośnym echem odbiło się- nie tylko w Rudzie Różanieckiej - misterium Męki Pańskiej. Z pomocą przychodzą koleżanki- pracownice, które grają role kobiece ( w zakładzie są sami mężczyźni). Najpierw występują u siebie, potem w miejscowym kościele, następnie w innych DPS-ach i domach dziennego pobytu. Przygotowują spektakle jubileuszowe, walentynkowe, „uświetniają” Dni Kobiet. Brali udział w przeglądach wojewódzkich w Rzeszowie, Tuchowie, Huwnikach i ogólnopolskim w Dąbrowie Górniczej.
Mieszkańcy Rudy Różanieckiej to twardzi ludzie, a podczas oglądania misterium płakali jak przysłowiowe bobry. Czy może być większa zapłata dla dyrektorów teatru? Stanowią go: Krzysztof Fus i Wiesław Łotecki. Pierwszy pisze teksty, drugi komponuje muzykę. Zarówno teksty jak i muzyka co roku są inne. Żeby być kompozytorem trzeba ukończyć znane konserwatorium. Bohater tego artykułu nauczył się grać na małej harmonii tzw. guzikówce, którą mu ojciec przywiózł z byłego ZSRR, gdy leśnicy pojechali tam „pociągiem przyjaźni”. Studia muzyczne kończył u prof. Bronisława Stępienia w Cieszanowie. Teraz gra na basie w zespole MEFFIS z Hrubieszowa, jeśli zachodzi potrzeba to zastępuje kolegów na gitarze czy „klawiszach”. Jest organistą w kaplicy DPS.
Jako mieszkaniec Rudy Różanieckiej miał przekazywaną przez starszych wiedzę o pałacu, o baronie Hugo von Wattmanie. Gdy rozpoczął pracę w DPS, zainteresował się losami byłych właścicieli. Zawiązała się mocna przyjaźń z Ferdynandem Avenariusem- wnukiem barona Wattmana- który obdarzony był fenomenalną pamięcią. Wiesław korzystał z wiedzy dużo starszego (szybko z inicjatywy F. A. przeszli na ty) kolegi, gdy ten przyjeżdżał trabantem do Rudy Różanieckiej lub podczas spotkań w Warszawie. Wspólnie z prof. Waldemarem Czachurem skanowali zdjęcia, kręcili filmiki. Nie wie jeszcze jak zagospodaruje to bogactwo pamiątek: ponad 300 zdjęć, kilkanaście filmików, wiele anegdot i historyjek.
Mógł zostać piłkarzem, ma do tego predyspozycje fizyczne : wzrost, budowa ciała. Trenował w Stali Rzeszów. Koledzy zrobili kariery w extraklasie i jej zapleczu, on jednak przez liczne kontuzje musiał zadowolić się grą w niższych ligach. Bronił bramki Iuvenii Cieszanów, w latach jej świetności, kiedy ta występowała w klasie okręgowej później kontynuował grę w piłkę nożną w Roztoczu Ruda Różaniecka, która balansuje między A i B klasą. Oczywiście, mając 48 lat nie jest czynnym piłkarzem, ale od 10 lat jest prezesem miejscowego klubu.
Nie wiadomo co jeszcze wymyśli nasz bohater. Jest ambitny, pracowityi konsekwentny w realizacji swoich zamierzeń. Osiągnął wiele jako samouk. Dziadek i ojciec byli leśniczymi, on nie chciał wracać z pracy często po zapadnięciu zmierzchu, nie podobały mu się męskie baletki (buty filcowe), w których chodzili oni przez większą część roku. Poszedł własną drogą Jest inna od jego przodków. Dotarł do dokumentów, które pozwoliły mu na stworzenie drzewa genealogicznego od 1745 roku, kiedy to jego pradziad przybył z Wielkopolski do Rudy Różanieckiej jako kowal. Jeszcze sporo życia przed nim, sprawdzone powiedzenie mówi, że życie zaczyna się po pięćdziesiątce, jemu do tego wieku już niewiele brakuje. Powodzenia!