Przełamanie Czarnych w Nowym Dzikowie. Czerwoni Cewków pokonali Granicznych w szlagierze kolejki

Za nami 10 seria gier w lubaczowskiej A klasie. Kolejka ta nie była szczęśliwa dla gospodarzy. We wszystkich spotkaniach tej kolejki, jedynie Błękitni Futory grając w roli gospodarza wygrali swój mecz, nomen omen spotkanie było rozegrane w Oleszycach z powodu remontu boiska na Futorach.

10 kolejkę zainaugurowali w sobotę w  Wólce Krowickiej piłkarze Rolnika oraz Roztocza Narol. Prawdziwy festiwal goli w tym spotkaniu zobaczyli kibice, po bardzo emocjonującym spotkaniu Roztocze pokonało piłkarzy z Wólki Krowickiej 5:3.

W Horyńcu doszło do pojedynku pomiędzy Zdrojem, a Zrywem Młodów. Mecz rozpoczął się dość wyrównanie, lecz z każdą upływającą minutą, to piłkarze gości zaczęli stwarzać sobie okazję strzeleckie. Najpierw Kamil Szmagara zadecydował się na strzał z dystansu, lecz niecelnie. Chwilę później duet Mateusz Cisek-Michał Kuziemski „rozklepali” obronę gospodarzy, jednak ten pierwszy zagrał w polu karnym zbyt indywidualnie, mógł podawać do lepiej ustawionego kolegi, lecz wybrał inny wariant, przez co akcja zakończyła się fiaskiem. Zryw miał znakomitą okazję do objęcia prowadzenia po rzucie rożnym, po którym było sporo zamieszania w polu karnym, piłka spadła pod nogi Kamila Młodzińskiego, ten uderzył bez zastanowienia, lecz piłka odbiła się od poprzeczki. Po ok. 20 minutach na strzał z prawie 30 metrów zadecydował się Kamil Mazurkiewicz, lecz niecelnie. Chwilę później gra przeniosła się pod pole karne Horyńca. Mateusz Cisek dostał dobre podanie z głębi pola , wyszedł na pozycję sam na sam, lecz bramkarz odbił jego strzał, piłka znowu trafiła pod nogi napastnika i ten przy próbie dobitki był faulowany przez obrońcę gospodarzy i sędzia wskazał na „wapno”. Do rzutu karnego podszedł kapitan drużyny z Młodowa – Adrian Antonik, lecz przegrał pojedynek z Jakubem Tomaszewskim. Piłkarze Zdroju chcieli się odgryźć pod koniec pierwszej połowy i zaatakowali, czego skutkiem były 2 groźne strzały Sebastiana Rogowskiego, które jednak nieznacznie minęły bramkę, przez co pierwsza połowa zakończyła się przy bezbramkowym wyniku. Na początku drugiej odsłony, piłkarze gości dłużej utrzymywali się przy piłce, lecz ciężko było im sforsować defensywę Horyńca. Po niespełna kwadransie, obrońca drużyny z Młodowa wrzucił piłkę z ok. 40 metrów i nieporozumienie bramkarza z obrońcą Horyńca wykorzystał Damian Szmul, który strzałem głową pod słupek wyprowadził swój zespół na prowadzenie. Bo stracie bramki zawodnicy Zdroju odważniej zaatakowali mieli nawet dobrą okazję do wyrównania, jednak dobrą interwencją popisał się Piotr Zaremba, który sparował do boku strzał jednego z zawodników rywala. Zryw nastawił się na grę z kontrataków i po jednym z takich, Konrad Kobiała dośrodkowywał do Adriana Barana, lecz ten strzelił tuż obok słupka. Im bliżej było końca meczu, tym gospodarze mocniej naciskali. Blisko zdobycia wyrównującej bramki był Kamil Mazurkiewicz, lecz jego strzał zablokował obrońca. Mimo kilku prób, zawodnikom Zdroju nie udało się trafić do siatki i musieli uznać wyższość rywala.

W Nowym Dzikowie doszło do starcia Vicorii Stary Dzików oraz Czarnych Oleszyce, a więc drużyny, która ostatnich tygodni nie mogła zaliczyć do udanych. Zespól ten nie potrafił wygrać 6 kolejnych spotkań.

Chcąc przełamać ten impas, od samego początku przyjezdni zaatakowali rywala, utrzymując się na jego połowie, tworząc przy tym sporo okazji strzeleckich. Pierwszą groźniejszą akcję przeprowadził Paweł Brzyski oraz Wiktor Buksak, którzy zagrali na jeden kontakt na lewym skrzydle, po czym ten drugi zagrał płaską piłkę w pole karne, jednak dobrze interweniował jeden z obrońców ekipy z Dzikowa. Swoją okazję miał również Paweł Derylak, który uderzał z rzutu wolnego z ponad 20 metrów, lecz piłka przeleciała nad poprzeczką. Gospodarze próbowali odgryzać się pojedynczymi szybkimi kontratakami. Po jednym z nich byli blisko gola. Dominik Terambuła z środkowej strefy boiska posłał długie podanie do Grzegorza Nieckarza i ten pewnie znalazłby się w sytuacji sam na sam, jednak dobrze zachował się bramkarz Oleszyc, który wyszedł na 16 metr i złapał piłkę przed napastnikiem. Pierwsza bramka dla Oleszyc padła w 20 minucie. Łukasz Mazur świetnie uderzył z rzutu wolnego, bramkarz sparował piłkę przed siebie i w zamieszaniu w polu karnym najlepiej zachował się Dominik Mamczura, który z najbliższej odległości dobił piłkę do siatki. Po strzelonej bramce obraz gry się nie zmienił, to Czarni nadal dominowali. Już kilka minut później Łukasz Mazur wrzucił piłkę z prawej strony boiska, lecz Hubert Ważny przestrzelił z kilku metrów. W ekipie Victorii, Grzegorz Nieckarz dwoił się i troił w akcjach ofensywnych lecz miał za mało wsparcia kolegów przez co nic z tych sytuacji nie wynikało. W 30 minucie meczu Krystian Nieckarz wykorzystał dośrodkowanie z lewej strony boiska i strzałem głową pokonał bramkarza.  Już 2 minuty później Czarni podwyższyli prowadzenie. Paweł Derylak znalazł się z piłką ok. 20 metrów od bramki i mocno strzelił pod słupek. W końcówce pierwszej części gospodarze zaatakowali odważniej i częściej gościli w polu karnym rywala, lecz nie przełożyło się to na jakąkolwiek zdobycz bramkową. Drugie 45 minut lepiej rozpoczęli piłkarze ze Starego Dzikowa, którzy rzucili się do odrabiania strat. Już po kilku minutach Grzegorz Nieckarz znalazł się w polu karnym i oddał strzał, lecz świetną interwencją popisał się Tomasz Traczyk który wślizgiem zablokował strzał. Chwilę później ten sam zawodnik oddał strzał z okolic 15 metrów po zamieszaniu w polu karnym lecz niecelnie.  Ofensywne zapędy gospodarzy mogły skończyć się dla nich utratą kolejnej bramki. W ok. 60 minucie Robert Jabłoński dostał świetne podanie prostopadłe i znalazł się w doskonałej sytuacji, lecz trafił wprost w bramkarza. Chwilę później ten sam zawodnik dośrodkował w pole karne wprost do Łukasza Mazura, lecz i jemu nie udało się pokonać golkipera Victorii. Na ok. 15 minut przed końcem gospodarze mieli najlepszą okazję na złapanie kontaktu z rywalem. Grzegorz Nieckarz dośrodkował w pole karne, lecz Marcin Sowa przestrzelił z kilku metrów nad poprzeczką. Końcówka meczu należała do Pawła Derylaka, który w przeciągu 3 minut strzelił 2 gole. Najpierw dobijając piłkę do pustej bramki, a chwilę później dostał dobre podanie i znalazł się sam przed bramkarzem nie dając mu najmniejszych szans, ustalił wynik na 5:0, tym samym kompletując hat-trika.

Kolejne zwycięstwo odniósł zespól Startu Lisie Jamy, który po nie najlepszym początku rozgrywek, w końcu wrócił na właściwe tory. Tym razem okazali się wyraźnie lepszym zespołem od ostatniej drużyny w lidze a więc Unii Łukawiec, grając na jej terenie. Od początku spotkania, ekipa Startu miała wyraźną przewagę, lecz piłkarze nie mogli tego przełożyć na zdobycz bramkową. Pierwsze trafienie padło dopiero w 45 minucie, kiedy to Robert Klufas wykorzystał rzut karny. W drugiej części, obraz gry zbytnio się nie zmienił, to przyjezdni kontrolowali mecz, lecz bramki padły w końcowej fazie meczu. Najpierw na kwadrans mecz końcem Rafał Kinach wykorzystał dobre podanie od strzelca pierwszej bramki i wpakował piłkę do pustej bramki. Nieco ponad 10 minut później Adrian Sitarz ustalił wynik spotkania.

Bardzo ważne trzy punkty zdobył zespół Czerwonych Cewków, który w najciekawiej zapowiadającym się spotkaniu pokonał w Krowicy, ekipę Granicznych. Jedyną bramkę meczu zdobył Konrad Jabłoński, który na kwadrans przed końcem meczu wykorzystał bardzo dobry kontratak swojego zespołu. Dzięki tej wygranej, Czerwoni uplasowali się na trzeciej pozycji w lidze.

Fantastycznym comebackiem popisał się zespół Huraganu Baszni Dolnej, który w ostatnich 10 minutach odrobił trzybramkową stratę z Leśnikiem Płazów i wywiózł z tamtego terenu 3 punkty.

W Oleszycach swój mecz rozgrywali Błękitni Futory, którzy po golu Dariusza Źrałki, na początku spotkania pokonali Juwenię Cieszanów 1:0. Tym samym Futory zakończyły serię 3 zwycięstw z rzędu ekipy z Cieszanowa.