Pokaz siły Czarnych Oleszyce w derbach. Szlagier kolejki dla Startu Lisie Jamy

Drużyny występujące w lubaczowskiej A klasie mają za sobą kolejny ligowy weekend. 22 seria gier przyniosła sporo emocji oraz bramek, bo w tej kolejce padło aż 29 goli. Szansy na powiększenie przewagi nie wykorzystała Gwiazda Wielkie Oczy. W prestiżowych derbach gminy Lubaczów lepszy okazał się zespół Startu Lisie Jamy. W końcu powody do radości mają piłkarze oraz kibice w Starym Dzikowie.

XXII serię gier zainaugurowali w sobotę piłkarze Zalewu Stary Lubliniec oraz Rolnika Wólki Krowickiej. W meczu ostatniej z piątą drużyną ligi, faworyta nie było trudno wskazać i przebieg meczu to odzwierciedlał. Piłkarze Rolnika od samego początku kontrolowali mecz i atakowali bramkę rywala. Przez pierwsze minuty spotkania, gospodarzom ciężko było wyjść z własnej połowy, by stworzyć jakiekolwiek zagrożenie. Po 20 minutach, gry piłkarze gości powinni prowadzić przynajmniej jedną bramką, jednak bramkarz Zalewu uratował swój zespół przed utratą gola fantastycznie broniąc strzał z kilku metrów. Zawodnicy ze Starego Lublińca przetrwali początkowy napór przyjezdnych i zaczęli wyprowadzać groźne kontrataki. Po jednym z nich napastnik gospodarzy padł w polu karnym a sędzia wskazał na rzut karny. Wtedy, też doszło do niecodziennej sytuacji. Mianowicie trykot bramkarza chwilowo przywdział napastnik Rolnika – Bartosz Kornaga i... wybronił strzał z jedenastu metrów. Niewykorzystany karny musiał wpłynąć negatywnie na graczy ze Starego Lublińca, ponieważ jeszcze przed końcem połowy, goście objęli prowadzenie za sprawą zawodnika Zalewu, Mariusza Szynala, który niefortunnie trafił w piłkę chcąc ją wybić z linii bramkowej.  Początek drugiej odsłony to nadal ataki graczy z Wólki Krowickiej, mieli nawet doskonałą sytuację na podwyższenie wyniku, jednak ich zawodnik po indywidualnej akcji trafił w słupek w dogodnej okazji. Kilka minut później, gospodarze wyprowadzili doskonały kontratak, po którym Szymon Tabor znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem i pewnie skierował piłkę do siatki. Oszołomieni zawodnicy Rolnika zostali zepchnięci do defensywy i już kilka minut później drugą bramkę zdobył zespół gospodarzy. Do wrzuconej piłki z autu  w pole karne, najwyżej wyskoczył Bartłomiej Pata i strzałem głową pokonał bramkarza. Strata drugiej bramki była niczym dzwon dla piłkarzy przyjezdnych i to gospodarze przejęli inicjatywę i stwarzali sporo zamieszania w polu karnym Rolnika, lecz nie potrafili po raz trzeci pokonać bramkarza Wólki. Końcówka jednak należała do gości. Najpierw w 80 minucie Bartosz Kornaga mocnym strzałem pod słupek wyrównał stan rywalizacji. Niespełna 2 minuty później po dośrodkowaniu z lewej strony pięknym szczupakiem popisał się Rafał Furgała i wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie.  Zalew próbował jeszcze odwrócić losy spotkania i zaatakował, jednak w doliczonym czasie dobrą akcję wyprowadzili przyjezdni, którą strzałem do pustej bramki wykończył Bartosz Kornaga.

Derby gminy Oleszyce dla Czarnych, którzy zdemolowali na wyjeździe Błękitnych Futory 5:0

Mecz od początku układał się pod dyktando zawodników z Oleszyc. Po kilku minutach gry Bartłomiej Hypiak padł w polu karnym, a sędzia nie miał innego wyjścia jak podyktowanie jedenastki. Karny pewnie wykorzystał Paweł Derylak. Po strzelonej bramce goście nacierali z kolejnymi atakami i już chwilę później po zamieszaniu w polu karnym Piotr Żulewicz z najbliższej odległości wpakował piłkę do siatki, podwyższając prowadzenie. Mimo przewagi Oleszyc, po upływie 20 minut, Błękitni zaczęli wyprowadzać groźne kontrataki, lecz brakowało skuteczności ofensywnym graczom z Futor. W ok. 30 minuty, piłkę przed własnym polem karnym stracił zawodnik z Oleszyc, a Marcin Kowal bez zastanowienia uderzył na bramkę, lecz piłka tylko odbiła się od słupka. W 35 minucie boisko z powodu urazu musiał opuścić Bartłomiej Hypiak, w jego miejsce wszedł Krzysztof Młodowiec. Chwilę później było 0:3, błąd obrońcy wykorzystał Krystian Nieckarz, który popędził prawą stroną ominął bramkarza i oddał strzał do pustej bramki. Piłka odbiła się jeszcze od słupka i obrońca Futor rozpaczliwie próbował wybić piłkę, lecz bezskutecznie. Mimo wysokiego prowadzenia, Czarni dobili „leżących” już piłkarzy z Futor. Po wysokim podaniu w pole karne, fatalny błąd popełnił  bramkarz gospodarzy, który wypuścił piłkę z rąk i Bartłomiej Antosz doskoczył do niej najszybciej i skierował do bramki. Jeszcze przed przerwą Czarni mogli prowadzić pięcioma bramkami, lecz Krzysztof Młodowiec przegrał pojedynek z golkiperem Błękitnych, chwilę później sędzia zagwizdał po raz ostatni w pierwszej części gry, kończąc tę kanonadę. Początek drugiej połowy to kopia wydarzeń z pierwszej odsłony. Piłkarze z Oleszyc od początku napierali z atakami i praktycznie w pierwszej akcji Krystian Nieckarz mógł strzelić gola. Po akcji z lewej strony zwiódł obrońcę oraz bramkarza i oddał strzał, lecz doskonałą interwencją popisał się jeden z defensorów Futor, który głową wybił piłkę z linii bramkowej.  Błękitni próbowali odgryzać się kontrami, a Yurii Datsko dwoił się i troił na obu skrzydłach boiska, by stworzyć zagrożenie pod bramką Oleszyc. W jednej z sytuacji został sfaulowany w niedalekiej odległości od bramki, jednak strzał z rzutu wolnego odbił się od muru i nieznacznie minął słupek. Zawodnicy Błękitnych próbowali strzałami z dystansu zaskoczyć bramkarza przyjezdnych. Lecz  uderzenia, te pozostawiały wiele do życzenia. Po 20 minutach Robert Jabłoński podwyższył wynik, wykorzystując dobre podanie od K. Młodowca, po jego strzale piłka odbiła się jeszcze od słupka i wylądowała w siatce. Wynik 0:5 to najniższy wymiar kary, ponieważ zawodnicy Czarnych mieli jeszcze kilka dogodnych okazji, m.in. B. Antosz stanął przed stuprocentową okazją lecz niefortunnie trafił w piłkę, która poleciała obok słupka. W podobnej sytuacji znalazł się Robert Jabłoński, który podobnie jak poprzednik skiksował przed bramką. Pod koniec meczu gola zdobył Tomasz Sałek, który wykorzystał dobre dośrodkowanie i uderzeniem z pierwszej piłki pokonał bramkarza. Jednak w górę powędrowała chorągiewka sędziego bocznego i sędzia nie mógł uznać tej bramki. Już chwile później Tomasz Sałek miał kolejną świetną okazję. Po dośrodkowaniu Krzysztofa Młodowca, przyjął piłkę na klatkę piersiową i uderzył z półwoleja, jednak fantastyczną robinsonadą popisał się bramkarz Futor Marcin Pietraszek, który końcówkami palców przeniósł piłkę nad poprzeczką. Chwilę później sędzia zakończył ten mecz.

P1130467.JPGP1130470.JPGP1130472.JPGP1130491.JPGP1130492.JPGP1130493.JPGP1130499.JPGP1130501.JPGP1130502.JPGP1130507.JPGP1130508.JPGP1130514.JPGP1130523.JPGP1130525.JPGP1130526.JPGP1130527.JPGP1130528.JPGP1130530.JPGP1130536.JPGP1130539.JPGP1130541.JPGP1130542.JPG

W końcu powody do radości mają piłkarze Victorii Stary Dzików. Zgoła odmienne nastroje panują w Baszni Dolnej.

Od 8 kwietnia do 20 maja trwał impas Victorii Stary Dzików, przez 42 dni nie potrafiła wygrać ani jednego spotkania, złożyło się na to 7 meczów. Przełomowe zwycięstwo piłkarze Victorii odnieśli  w ważnym spotkaniu przeciwko Huraganowi Basznia Dolna.

Mecz w Nowym Dzikowie (tam Victoria rozgrywa swoje mecze, z powodu prac remontowych na boisku w Starym Dzikowie) od początku toczył się pod dyktando gospodarzy, którzy kontrolowali przebieg gry. W pierwszym kwadransie gry piłkarze z Dzikowa stworzyli dwie bardzo dobre okazje podbramkowe, jednak w obu przypadkach zabrakło skuteczności i napastnicy nie trafili nawet w światło bramki. Mimo przewagi drużyny z Dzikowa, Huragan od czasu do czasu wychodził z szybkimi kontratakami, i po jednej z nich powinni strzelić bramkę, lecz napastnik z Baszni przegrał pojedynek z bramkarzem Victorii. Worek z bramkami otworzył po upływie 30 minut, Marcin Sowa, który w fenomenalny sposób uderzył z odległości ok. 30 metrów posyłając piłkę pod poprzeczkę. Już kilka minut później gospodarze mogli cieszyć się z dwubramkowego prowadzenia, po akcji i dośrodkowaniu z lewej strony, Sebastian Horajski strzałem głową pokonał golkipera Huraganu. Piłkarze z Baszni próbowali odpowiedzieć jeszcze w pierwszej połowie, jednak bezskutecznie. Pod koniec pierwszej odsłony, gospodarze zadali kolejny cios. Po składnej akcji Horajski znalazł się praktycznie sam na sam z bramkarzem i skierował piłkę do bramki po raz kolejny. Drugą połowie zdecydowanie lepiej rozpoczęli gospodarze, którzy chwilę po gwizdku podwyższyli prowadzenie za sprawą Marcina Bąka. Później piłkarze Victorii nieco zwolnili tempo, przez co gra się wyraźnie wyrównała. Pomimo licznych okazji po obu stronach, kibice na kolejną bramkę czekali ponad pół godziny. W samej końcówce meczu, podopieczni Józefa Ozimka strzelili piątą bramkę, a mianowicie Andrzej Jung pewnie umieścił piłkę w siatce i ustalił wynik spotkania.

Koniec świetnej serii Gwiazdy Wielkie Oczy, po siedmiu wygranych z rzędu, Gwiazda znalazła pogromcę. Okazał się nim Zryw Młodów, który na własnym stadionie wygrał 2:0.

Od samego początku mecz był bardzo wyrównany, gra co prawda toczyła się w środkowej strefie boiska, to jednak obie ekipy stwarzały zagrożenie pod bramką rywala. W pierwszej fazie meczu konkretniejsi w swoich poczynaniach byli piłkarze Zrywu, jednak wyraźnie brakowało im zimnej krwi w końcowej fazie akcji, przez co ostatnie podania były niecelne. Z minuty na minutę rozkręcali się piłkarze lidera ligi, którzy mieli nawet doskonałą sytuację na bramkę, lecz napastnik Gwiazdy przegrał pojedynek z bramkarzem z Młodowa. W akcjach ofensywnych graczy gości, podobnie jak w przypadku gospodarzy brakowało dokładności w końcowej fazie akcji, przez co z wielu sytuacji nic groźnego nie wynikało. Pomimo wymiany ciosów z obu stron, w końcowych minutach pierwszej połowy, żaden z zespołów nie potrafił skierować piłki do bramki. W drugiej połowie przewagę w posiadaniu piłki posiadali gospodarze tego meczu. Zawodnicy Gwiazdy cofnęli się i nastawili na grę z kontrataku, po których stworzyli nawet dogodne sytuację strzeleckie, jednak uderzenia na bramkę pozostawiały wiele do życzenia. Zryw mimo, że częściej operował piłką na połowie rywala to jednak nie potrafił poważniej zagrozić bramkarzowi Gwiazdy. Remisowy stan rywalizacji utrzymywał się do 75 minuty, kiedy po zamieszaniu w polu karnym Kamil Młodziński sprytnie strzelił, a piłka tuż obok nogi interweniującego bramkarza wpadła do siatki. Po stracie bramki goście rzucili się do odrabiania strat. Już kilka minut później mieli na to dobrą okazję, jednak tego dnia piłkarze Gwiazdy mieli wyraźnie rozregulowane celowniki. Strzał wprowadzonego chwilę wcześniej napastnika nieznacznie minął słupek. Chwilę później mieli kolejną sytuację do wyrównania, lecz i tym razem się udało. Mimo bezskutecznych ataków piłkarzy przyjezdnych, w doliczonym czasie gry piłkarze Zrywu zadali decydujący cios. Po szybkim kontrataku, Mateusz Cisek otrzymał dobre podanie i z najbliższej odległości wpakował piłkę do praktycznie pustej bramki.  Tym samym piłkarze z Młodowa przerwali fantastyczną serię 7 kolejnych wygranych obecnego lidera tabeli. Dla piłkarzy Gwiazdy, twierdza Młodów nadal niezdobyta, już od kilkunastu lat piłkarze Gwiazdy Wielkie Oczy nie potrafią wygrać meczu na tym obiekcie. Piłkarze Zrywu tym zwycięstwem przerwali serię 3 meczów bez zwycięstwa.

W szlagierowo zapowiadającym się meczu Krowica przegrała w derbach ze Startem Lisie Jamy 1:3. Piłkarze Startu do Dachnowa przyjechali w mocno okrojonym składzie, bowiem na ławce rezerwowych znajdował się zaledwie jeden zawodnik.

Od samego początku mecz był wyrównany i gra toczyła się w środkowej strefie boiska. Po niespełna kwadransie zawodnicy Startu podkręcili tempo i przycisnęli Granicznych. Już w jednej z pierwszych sytuacji powinni objąć prowadzenie. Po składnej, zespołowej akcji, Dawid Maszlanka mając przed sobą pustą bramkę, trafił tylko w poprzeczkę z odległości kilku metrów. Kolejne ataki się opłaciły, ponieważ już chwilę później piłkarze gości strzelili gola. Z rzutu wolnego, z dość dalekiej odległości, spod linii bocznej boiska na strzał zdecydował się Tomasz Ramian. Ku zaskoczeniu wszystkich piłka wpadła tuż za kołnierz bramkarza z Krowicy. Pierwsza bramka była bardzo podobna, do bramki zdobytej w Oleszycach przed kilkoma tygodniami, wtedy też piłka po stałym fragmencie gry, przelobowała bramkarza. Po zdobytej bramce Start zwietrzył swoje szanse i dalej sunął z kolejnymi atakami. Po uderzeniu z dystansu, bramkarz wypuścił piłkę przed siebie, najszybciej dopadł do niej Wojciech Sikora i skierował piłkę do siatki obok bezradnego golkipera. Po stracie drugiej bramki gospodarze tego meczu nieco się wzięli w garść i próbowali strzelić bramkę kontaktową. To się udało dość szybko, po zamieszaniu w polu karnym, Wojciech Kamiński dopadł do piłki jako pierwszy i w sytuacji jeden na jeden z bramkarzem nie dał mu najmniejszych szans. Graniczni chcieli szybko pójść za ciosem i próbowali stworzyć kolejne sytuację, lecz równie szybko zostali sprowadzeni na ziemię. Do dośrodkowania z rzutu rożnego wykonywanego przez Rafała Kinacha, najwyżej wyskoczył Piotr Kubiszyn i strzałem z głową umieścił piłkę w siatce. Po tym golu mecz się wyrównał, piłkarze Startu mądrze grali piłką, a duet środkowych obrońców Piotr Szewd-Piotr Kubiszyn nie dopuszczał piłkarzy z Krowicy pod własne pole karne i do końca pierwszej połowy utrzymał się wynik 1:3. Druga połowa od początku toczyła się w szybkim tempie, a okazję bramkowe były po obu stronach, optycznie większą przewagę wydawała się mieć goniąca wynik, drużyna Granicznych. Jednak bardzo dobrze spisywał się bramkarz drużyny z Lisich Jam, Łukasz Trojnar, który kilkukrotnie popisywał się udanymi paradami, ratując swój zespół przed utratą gola.  Pomimo licznych prób, żadnej z drużyn nie udało się stworzyć bramkowej akcji po upływie 30 minut gry w drugiej odsłonie. W końcowym kwadransie gry, mecz się zaostrzył, a zawodnicy po obu stronach nie oszczędzali siebie nawzajem. W ostatnich 10 minutach kontuzji barku doznał obrońca gości Piotr Szwed i zmuszony był on opuścić boisko. Start wykorzystał jedyną zmianę kilka chwil wcześniej, przez co musiał kończyć mecz w dziesięciu. Od tego momentu zaczął się intensywny atak Granicznych, którzy praktycznie zamknęli piłkarzy z Lisich Jam pod ich polem karnym. Jednak pomimo silnego nacisku, oraz grze w przewadze jednego zawodnika nie udało im się złamać umiejętnie grającej defensywy Startu i wynik końcowy nie uległ już zmianie.

Bardzo ważny, prestiżowy mecz na korzyść zawodników Startu, którzy w ocenie całego spotkania lepiej prezentowali się na placu gry. Na szczególne uznanie na pewno zasługuje obrona, która, bardzo mądrze odpierała ataki Granicznych w końcowych minutach oraz bramkarz, który zapisał się w tym meczu dobrymi interwencjami. Tym samym piłkarze Startu pokazali, że ostatnia porażka z Futorami to był wypadek przy pracy.

W czołówce tabeli pozostał jednak Status quo, ponieważ w tej kolejce wicelider oraz lider przegrały swoje spotkania. Do czołówki tabeli doskoczyły zespoły Startu Lisie Jamy oraz Czarnych Oleszyce.

Ciekawe widowisko zobaczyli kibice w Łukawcu, gdzie zmierzyły się zespoły, będące ostatnio w dobrej formie. Unia zremisowała 2:2 z Juwenią Cieszanów. Zawodnicy z Cieszanowa w tym spotkaniu dwukrotnie odrabiali starty, dzięki czemu przedłużyli świetną serię meczów bez porażki do 7. Kolejną bramkę w tym meczu strzelił bardzo skuteczny w ostatnim czasie Volodymyr Hanuta

Zdrój Horyniec będąc wyraźnie lepszym zespołem pokonał walczący o utrzymanie Ursus Dachnów 3:0

Wyniki meczów XXII kolejki lubaczowskiej A klasy

Błękitni Futory 4 : 2 Juwenia Cieszanów
Zdrój Horyniec 4 : 1 Czarni Oleszyce
Unia Łukawiec 0 : 8 LKS Miękisz Nowy
Huragan Basznia Dolna 1 : 1 Graniczni Krowica
Zalew Stary Lubliniec 1 : 0 Gwiazda Wielkie Oczy
Czerwoni Cewków 1 : 1 Zryw Młodów
Pogoń-Sokół II Lubaczów 10 : 0 Rolnik Wólka Krowicka


AdmirorGallery 5.0.0, author/s Vasiljevski & Kekeljevic.
Secured & Audited by: Security Audit Systems