Życie Podkarpackie: Urzędnik popełnił błąd, mieszkanka chodzi po sądach

fot. wikipedia.orgfot. wikipedia.org

Życie Podkarpackie opisuje sprawę Anny Jarmuż z Nowego Dzikowa, która przez błąd urzędnika została pozbawiona dopłat do zalesionego gruntu. Sprawa ciągnie się od 14 lat. Kobieta wygrywa sprawy sądowe, ale gmina nie zgadza się na ugodę.

Sprawa miała swój początek w 2004 r., kiedy Anna Jarmuż postanowiła na jednej ze swoich działek posadzić las. W Urzędzie Gminy Stary Dzików otrzymała informację potwierdzającą taką możliwość. Po załatwieniu niezbędnych formalności w różnych instytucjach kobieta przystąpiła do nasadzeń. Gdy drzewka były już w ziemi, urząd gminy poinformował ją, że... nasadzenia należy usunąć, ponieważ mogą przeszkadzać w odpływie wody ze zmeliorowanych pól. – czytamy w najnowszym wydaniu Życia Podkarpackiego

Po długiej sądowej batalii sąd stwierdził, że błąd faktycznie popełnił gminny urzędnik i przyznał rację Annie Jarmuż. Gmina musiała wypłacić odszkodowanie.

Jednak pani Anna nie mogła liczyć na dopłaty z Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, które miała otrzymywać do 2024 roku. Dlatego też kobieta co roku zwraca się do gminy wypłatę równowartości dopłaty, jednak urząd nie wypłaca pieniędzy. Anna Jarmuż w 2015 roku próbowała zawrzeć ugodę, ale gmina na to się na zgodziła.

W rozmowie z tygodnikiem „Życie Podkarpackie” Barbara Małecka stwierdziła, że gmina chce zawrzeć ugodę, ale to sąd ma zdecydować sposób ustalenia odszkodowania dla córki Anny Jarmuż.

– Gmina za każdym razem się odwoływała od wyroków, a więc o jakiej ugodzie mówi pani wójt? Jeśli ktoś chce zawrzeć ugodę, to nie składa apelacji. Poza tym, jeśli pani wójt nie odpisuje na moje pisma, to jak może mówić o ugodzie? – te słowa A. Jarmuż wręcz zmuszają do zadania kolejnych pytań pani wójt. – mówi w rozmowie z Pawłem Bugirą Anna Jarmuż.

Wójt gminy Stary Dzików Babara Małecka stwierdziła, że sprawa nie została zakończona "z uwagi na jej złożoność i wieloaspektowość". Jak mówi Barbara Małecka państwo Jarmuż domagali się odszkodowania za większą liczbę działek i dopiero w ramach postępowania sądowego ustalono, z których działek należy się odszkodowanie z tytułu zalesienia.

Ponadto sporne było, czy należne państwu Jarmuż odszkodowanie wyliczyć o stawkę 360 zł czy też 1400 zł. Dodać należy, iż kwestia ta zostanie ostatecznie rozstrzygnięta przez Sąd Okręgowy w Przemyślu w następstwie apelacji złożonej przez panią Jarmuż – mówi dla Życia Podkarpackiego Barbara Małecka.

Więcej w najnowszym wydaniu Życia Podkarpackiego i na zycie.pl.