Zagrał m.in. w najnowszym Pitbullu. Rozmowa z Michałem Kurkiem

Michał Kurek na premierze filmu Pitbull Patryka VegiMichał Kurek na premierze filmu Pitbull Patryka Vegi

Zagrał ważne role w takich produkcjach jak "Na Wspólnej", "Zakochani po uszy" czy "Miłość na zakręcie". Miał też epizody w "Na sygnale" czy "Ojciec Mateusz", a ostatnio wcielił się rolę Bobruka w filmie Patryka Vegi "Pitbull". To dokonania aktora z Lubaczowa - Michała Kurka. Zapraszamy do przeczytania rozmowy z Lubaczowianinem.

ZLUBACZOWA.PL: Witaj Michał, chcielibyśmy zacząć naszą rozmowę od klasycznego pytania, a mianowicie skąd się wzięło u Ciebie zainteresowanie aktorstwem? Kiedy zrozumiałeś, że to twoja największa pasja?

Michał Kurek: Na wstępie bardzo serdecznie dziękuję za zaproszenie do rozmowy i za zainteresowanie i poświęcony czas, mam nadzieję, że dla kogoś tych kilka dla mnie istotnych wypowiedzi, wyda się inspirujące. Zaznaczałem już wiele razy w rozmowach, że właściwie zainteresowanie pojawiło się samoistnie w gimnazjalnej grupie kabaretowej i szkolnych konkursach recytatorskich. Następnie trafiłem pod skrzydła teatralne pani Grażyny Bielec w MDK w Lubaczowie i dzięki temu dane mi było pojechać na ponad sto wojewódzkich i ogólnopolskich konkursów recytatorskich, gdzie poznałem najfantastyczniejszych ludzi, o jakich nigdy nawet nie marzyłem – aktorów, reżyserów, poetów, teatrologów, dorosłych-recytatorów i licealistów jak ja z bagażem marzeń o scenie. Podczas wieczornych rozmów z recytatorami dużo rozmawiało się o szkołach teatralnych, więc to chyba była taka kolej rzeczy… Wszyscy idą, to ja też pójdę. Czasem też zastanawiałem się, czy na pewno chciałem wykonywać ten zawód, czy może po prostu chciałem się do tej szkoły „dostać”, żeby nikt mi nigdy nie powiedział, że mi się nie udało. Raczej jestem osobą przekorną, również wobec samego siebie. W każdym razie udało się skończyć Akademię Sztuk Teatralnych parę lat temu i teraz konsekwentnie realizuję coraz to nowe zadania aktorskie, upewniając się, że to była dobra droga.

Wyświetl ten post na Instagramie

Post udostępniony przez Michał Kurek (@themichael16)

W serialu "Zakochani po uszy" Michał zagrał Antka

Zagrałeś w takich serialach jak m. in. Na sygnale, Ojciec Mateusz, Komisarz Alex, Szadź, Zakochani po uszy". Miałeś też większą rolę w serialu "Na Wspólnej". Jak udało Ci się dostać do tych produkcji?

Myślę, że zestawienie tych wszystkich produkcji jest co najmniej niesprawiedliwe, ponieważ nie zestawiałbym serialu „Zakochanych po uszy”, który tworzyłem przez dwa lata czy „Na wspólnej”, którego częścią byłem blisko trzy lata z „Ojcem Mateuszem” czy „Komisarzem Alexem”, które udało mi się nakręcić w jakieś pięć dni.

Drogi dochodzenia do produkcji telewizyjnych są bardzo różne, niemniej jednak najpopularniejszą, choć nie zawsze sprawiedliwą jest najnormalniej w świecie casting. U mnie od tego się zaczęło coś większego. Pojawiłem się na castingu i tak Katarzyna Małyszko, której do dziś jestem ogromnie wdzięczny, obsadziła mnie w roli 16-letniego Czarka, mimo, że sam już miałem lat dwadzieścia trzy. Później już jakoś poszło. Przez kilka lat prosperowania w środowisku aktorskim udało mi się poznać osobiście wielu reżyserów, reżyserów obsady, kierowników produkcji i teraz zapraszają mnie do współpracy bez większych castingów. Trochę tak było i z ostatnim filmem. Mam również swoją agentkę – przez ostatnie lata była to Wiola Sokołowska, która realizowała swoją pracę wybitnie, i której zawdzięczam mnóstwo i jeszcze więcej, a od kilku tygodni reprezentuje mnie Agencja Aktorska Bumerang, mająca w swojej drużynie takich aktorów jak np. Małgorzata Kożuchowska, Artur Barciś czy Katarzyna Zielińska.

A co z PitBullem? Jaką postać tam grasz?

W filmie Pitbull wcielam się w rolę Marcina Bobruka, jednego z szajki studenciaków-informatyków, którzy dokonują przestępstw różnej maści. Jest to istotna postać w całej historii o tyle, że z jej winy, nieuwagi i roztrzepania, zawiązuje się cały konflikt między głównymi bohaterami, w których wcielają się Andrzej Grabowski i Przemysław Bluszcz. Myślę, że tyle mogą zaspoilerować.

Wyświetl ten post na Instagramie

Post udostępniony przez Michał Kurek (@themichael16)

Michał na planie filmu Pitbull Patryka Vegi

Ile dni spędziłeś na planie filmu Patryka Vegi i jak wspominasz pracę ze znanymi aktorami?

Na planie spędziłem kilkanaście dni z 25, podczas których Patryk nakręcił dwie wersje językowe Pitbulla. To niezwykle mało, ale Patryk jest niezwykle konkretnym reżyserem i bardzo misternie planuje każde ujęcie odpowiednio wcześniej. Ponadto na dwa miesiące przez rozpoczęciem zdjęć mieliśmy regularne próby czytane scenariusza, plus zajęcia z native speakerem z USA, który pomagał nam w międzynarodowej wersji tego filmu.
Wydaje mi się, że raczej nasz młody skład, który skompletował Patryk Vega nie zawierał wybitnie znanych aktorów, bardziej debiuty, choć każdy z nas miał już swoje aktorskie 5 minut na koncie. Najwięcej czasu my młodzi spędzaliśmy ze sobą. Niemniej jednak spotkać się na jednym planie nawet przez parę dni z Andrzejem Grabowskim czy Przemysławem Bluszczem było niezwykle inspirujące.

Jakie plany na przyszłość? Będzie Cię można wkrótce zobaczyć w kolejnych produkcjach?

W sierpniu rozpocząłem współpracę z Telewizją Polsat i jej nowym serialem „Akademik”, którego drugi sezon cały czas nagrywamy we Wrocławiu. Podpisałem kontrakt na kolejne dwa sezony, więc jeśli widzowie polubią moich kolegów i koleżanki, którzy wyprodukowali pierwszy sezon, to będziemy się jeszcze długo widywać. Ponadto po rocznej przerwie rozpoczynam teatralny projekt – Kordian w reż. Roberta Traczyka w Teatrze Nowym w Krakowie. Jest to dla mnie niezwykła przygoda i ogromne wyzwanie, ponieważ główna rola, literatura z najwyższej półki, a do tego umiejscowienie dramatu we współczesnym kontekście, jakim jest raperskie blokowisko. Niemniej jednak takich ról, jak Kordian się nie odmawia i chyba każdy aktor w moim wieku i starszy o niej marzy. W tym miesiącu czeka mnie jeszcze jurorowanie u bogu Kasi Groniec i Karoliny Czernieckiej na Turnieju Wobec Własnego Czasu w Wałczu. To ogromne wyróżnienie dla mnie znaleźć się w tak fantastycznym jurorskim składzie, tym bardziej, że festiwal ten jest trzecim najstarszym tego typu festiwalem w Polsce. Warto też wspomnieć – mimo, że nie jest to medialne zjawisko – że w czerwcu dołączyłem do Oddziału Mazowieckiego Towarzystwa Kultury Teatralnej. To właśnie TKT organizuje Ogólnopolski Konkurs Recytatorski, najstarszy i najważniejszy w Polsce, który wygrali kiedyś wybitni aktorzy jak np. Gajos, Stuhr, Englert. Od jakiegoś czasu współpracuję z TKT, juroruję na finale OKR u boku profesorów z Akademii Teatralnej i przyuczam się do przyszłych działań warsztatowych. Chcę objechać jak największą ilość małych miast i realizować warsztaty dla instruktorów teatralnych oraz recytatorów, aby skorzystali na moich doświadczeniach recytatorsko-teatralnych tyle, ile ja korzystałem jeżdżąc po konkursach. W tym roku odwiedziłem wielokrotnie Rzeszów, Przemyśl, Lublin czy nawet Zabrze, przede mną już w grudniu województwo lubuskie i okolice Zielonej Góry.

Gdzie mieszkasz w tej chwili? Czy często odwiedzasz swoje rodzinne strony?

Odpowiedziałbym, że w moim samochodzie, gdyby nie to, że w ubiegłym tygodniu ktoś mi go doszczętnie rozbił… Na co dzień mieszkam w Warszawie, natomiast w samym listopadzie na kilka tygodni przeprowadzam się do Krakowa, podróżuję do teatru w Rzeszowie, na plan we Wrocławiu i festiwal do Wałcza, więc ciężko mi nazywać to miejsce moim domem, choć coraz bardziej się do tego przełamuje. Niemniej jednak dom rodzinny mam cały czas w Lubaczowie i raczej to się nie zmieni. Kiedy jeszcze studiowałem w Akademii, starałem się odwiedzać podkarpacie raz w miesiącu – teraz niestety nie mam aż tyle czasu, ale jak gram spektakle w Rzeszowie, to przyjeżdżam chociaż na kilka godzin do rodziny.

Kto jest twoim idolem? Czy wzorujesz się na kimś?

Wydaje mi się, że nie mam jednego wybranego idola i staram się wypracować własny wzór, czerpiąc oczywiście po jakimś ułamku z różnych autorytetów. Ostatnimi czasy oglądam mnóstwo polskich produkcji, aby wiedzieć, jakiej estetyki aktorskiej oczekuje dany reżyser czy reżyser obsady. Niezwykle sobie cenię wielu aktorów – nie ukrywam, że raczej starszych zdecydowanie ode mnie. Moją muzą od wielu lat była znana nielicznym Monika Krzywkowska, ale także Agata Kulesza, Dorota Kolak, Olga Bołądź, Maja Ostaszewska, Ola Popławska, natomiast po męskiej stronie Grzegorz i Mateusz Damięccy oraz Andrzej Konopka, Ireneusz Czop, Tomek Ziętek.

Wyświetl ten post na Instagramie

Post udostępniony przez Michał Kurek (@themichael16)

Michał ciekawie zagrał rolę homoseksualnego Czarka w serialu "Na Wspólnej"

Teatr czy plan filmowy?

To nieporównywalne – to jak próbować zestawić tancerza tańca towarzyskiego z nastolatkiem tańczącym breakdance. Zupełnie różne materie, choć mianownik pozostaje niezmienny.
Zawsze zaznaczam, że spełnienie w moim zawodzie daje mi możliwość realizacji wszystkich zadań związanych z szeroko rozumianym aktorstwem i tym, co się z nim wiąże. Cenię sobie zarówno teatr jak i plan filmowy, nigdy nie dałem w sobie wykorzenić turniejów recytatorskich i festiwali żywego słowa, warsztatów różnej maści. Staram się realizować symultanicznie to wszystko, bo tylko wtedy jestem usatysfakcjonowany. Kiedy muszę odpuścić jakiś projekt ze względu na brak czasu - i nieważne, czy to spektakl teatralny, czy konkurs recytatorski w Lubaczowie, czy epizod w małej produkcji – zaczynam panikować i wpadam w jakieś depresyjne stany. To nie jest tak, że jestem pazerny na zarabianie, tym bardziej, że z kultury w Polsce pieniędzy jak wiemy nie ma, ale jestem zachłanny, jeśli chodzi o życie, o wyciskanie życia jak cytrynę. Nie chcę, aby mnie jakiekolwiek wartościowe spotkanie z drugim człowiekiem ominęło, dlatego na tyle, na ile potrafię, staram się rozdwoić, roztroić….

W jednym z wywiadów mówiłeś, że rok studiowałeś medycynę. Przerwałeś naukę, bo dostałeś się do szkoły teatralnej. Co dalej, czy myślisz o powrocie na Uniwersytet Medyczny?

Nie tylko myślę, ale to realizuję. Kiedy prawie dwa lata temu pojawił się w naszym społeczeństwie Coronavirus i wywołał niemałą pandemię, a większość szkół i uczelni przeszło w części na nauczanie zdalne, pomyślałem, że to jest właśnie ten moment, kiedy mogę pogodzić jakiekolwiek studia z pracą w kilku miastach jednocześnie. W ten sposób skończyłem I rok medycyny, zdając anatomię w pierwszym terminie, a teraz kontynuuję drugi rok, jest to moja wielka pasja, jestem głodny wiedzy, ale zdecydowanie podkreślam, że jeśli będę musiał wybierać między pracą a studiami, to aktorstwo zawsze na pierwszym miejscu. Myślałem, że podjęcie nowego spektaklu w Krakowie spowoduje koniec mojej medycznej kariery, ale na razie na to się nie zapowiada. … Zobaczymy, jak długo. Powiem szczerze, że trochę wywołałem pandemią i lock down. W ubiegłym roku byłem już wybitnie przemęczony – w pewnym momencie dzieliłem pracę aktorską na Warszawę, Rzeszów, Poznań, Londyn, już wtedy wiedziałem, że rozpoczynam Zakochanych po uszy w Krakowie, nie obroniłem się, wiec wciąż miałem w obowiązku podróże do Wrocławia, a pojawiła się nowa propozycja z Teatru w Toruniu, która była niezwykle kusząca – no a ja byłem już kompletnie nietwórczy. I nigdy nie zrobiłbym sobie ani dnia przerwy, jeśli cały świat nie stanąłby w miejscu razem ze mną. Tak się też stało i jestem za ten czas ogromnie wdzięczny, bo mogłem się zregenerować, a także wreszcie poświęcić trochę czasu rodzinie, przyjaciołom i Lubaczowowi.

Zatem życzymy powodzenia i dziękujemy za rozmowę.

Najnowszego Pitbulla, w którym zagrał Michał Kurek już od 10 grudnia będziemy mogli obejrzeć w lubaczowskim kinie.