"Budowa basenu to nie kalkulacja wyborcza". Rozmowa z burmistrzem Lubaczowa

Burmistrz Lubaczowa Krzysztof Szpyt fot. KS, zlubaczowa.plBurmistrz Lubaczowa Krzysztof Szpyt fot. KS, zlubaczowa.pl

Budowa basenu w Lubaczowie już ruszyła, a inwestycja wciąż dzieli mieszkańców Lubaczowa na dwa obozy: zwolenników i zagorzałych przeciwników. 

Z Burmistrzem Miasta Lubaczowa Krzysztofem Szpytem porozmawialiśmy o pieniądzach niezbędnych do ukończenia inwestycji, wyposażeniu basenu i planowanych rozwiązaniach energooszczędnych.

Redakcja ZLUBACZOWA.PL: Panie Burmistrzu, temat basenu to wciąż wielka tajemnica. Wciąż rodzą się pytania o sfinansowanie całej inwestycji, powstają obawy, że budowa stanie w momencie gdy zabraknie środków, a sam basen zostanie pozostawiony sam sobie w stanie surowym. Jak naprawdę wygląda sprawa budżetu tej inwestycji?

Krzysztof Szpyt: Jeśli podejmuje się jakąś inwestycję w mieście to podpisuje się umowy i jest to finansowanie od początku do końca. My, pisząc wniosek czy ustalając kosztorys, zakres inwestycji, stwierdziliśmy, że interesuje nas taki obiekt, na który możemy otrzymać jak najwięcej środków zewnętrznych, a w tym przypadku konkretnie chodzi  o Ministerstwo Sportu, które finansuje tylko elementy związane ze sportem. Powinniśmy pominąć wszystko to co dookoła basenu mogłoby powstać, a nie jest związane ze sportem, tj. np. kawiarenka.

Podsumujmy sobie zatem jak wygląda dokładnie budżet?

Budżet jest skalkulowany na 14 mln zł, jest to koszt całości inwestycji. To już jest w budżecie wszystko zapisane. Jest on rozpisany na trzy lata – wkład własny, środki z Ministerstwa Sportu i Vat.

Czy te pieniądze, 14 mln są już zabezpieczone, czy trzeba będzie dodatkowo wnioskować o dofinansowanie?

Są to środki zabezpieczone. Mamy zapewnione umownie  dofinansowanie w wysokości 5 mln 690 tys. zł i to już jest koniec. Druga połowa jest nasza. Pozostały Vat musimy odprowadzić, ale on do nas wróci. W zasadzie nie ma wątpliwości, mamy czy nie mamy. Jest jedna odpowiedź: mamy.

Nasuwa się pytanie, dlaczego inwestycja została podzielona na etapy?

Analizując możliwości realizacji inwestycji mogliśmy to puścić w jednym przetargu, ale tu również zwróciliśmy uwagę na bieżący rynek zamówień publicznych. W rzeczywistości, taki podział inwestycji spowodował, że nasze firmy mogły wystartować z ofertą. Ten pierwszy etap realizują nasze lokalne firmy budowlane, które zatrudniają ludzi z naszego terenu. Nie możemy tego wymuszać zapisami w postępowaniach przy zamówieniach publicznych, ale możemy to ułatwić na etapie zamówień, jeśli chodzi o roboty budowlane. I to zadziałało, mamy w tym momencie swojego lokalnego wykonawcę i on tez czuje się lokalnie odpowiedzialny za obiekt.

Jeśli 5,5 mln zł to budżet miasta, to skąd trzeba było zabrać te pieniądze? Przecież „kołderka” jest zawsze za krótka...

Wyceniając taki obiekt, robimy wcześniej zawsze analizy finansowe. Zawsze podoba mi się ten dział, w którym oceniamy korzyści niewymierne. Owszem, wydajemy na budowę basenu, ale zysk później będzie niewymierny – zdrowie i lepsza forma dzieci, jak i wszystkich mieszkańców korzystających z obiektu. Nawet jeśli kilkanaście osób będzie z tego tytułu zdrowsze, to znaczy, że było warto. Nie ukrywam również, że w przyszłości ten koszt poniesiony będzie się zwracał. Już teraz mamy sygnały o chęci wynajmowania basenu przez różne grupy, np. aerobiku.

Możemy liczyć na zajęcia w-fu na basenie dla wszystkich uczniów naszych szkół?

Oczywiście. Dlatego to robimy, głównie dla dzieci i młodzieży. Zależy nam na tym, żeby młode pokolenie wchodziło zdrowo w dorosłe życie. Skorzystają również ludzie starsi. Basen posiada ruchome dno właśnie po to, żeby wprowadzić element rehabilitacji. Jest jedna niecka, nie ma brodzika, ale dno możemy dowolnie na połowie wypłycać. W cenie basenu zawarliśmy ok. 200 tys. na wyposażenie rehabilitacyjno-rekreacyjne. Będą rowerki wodne, które możemy zanurzać na dowolną głębokość w zależności od potrzeb ćwiczących.

Co dla dzieci zamiast brodzika?

Dla dzieciaków zamiast  brodzika zrobimy wodne tory przeszkód w postaci dmuchańców postawionych na wodzie. Będzie można robić super rzeczy, pociechy będą mogły się wyszaleć. Chodzi o to, żeby basen nie był w całości zajęty na rehabilitację czy na plac zabaw tylko godzinowo dostosowany do preferencji  korzystających z niego ludzi.

Czy jest planowana w obiekcie sauna, jaskinia solna, czy wywołana już wcześniej kawiarenka?

Nie. Na terenie obiektu nie, ewentualnie obok. Wolałbym, aby to była prywatna inicjatywa. Nie wykluczam, że rozwinie się to w tym kierunku w przyszłości. My, lokując tam ten obiekt chcemy zacząć rozwijać całą bazę sportowo-rekreacyjną. Najpierw chcemy skończyć to co zaczęliśmy, później dopiero podejmować dodatkowe działania. Chętnie umożliwimy na tym terenie działania przedsiębiorcom

Redakcja. Czy nie obawia się Pan konkurencji z basenem w Horyńcu-Zdroju?

Basen w Horyńcu-Zdroju jest basenem przy sanatoryjnym  i częściowo jest zarezerwowany dla kuracjuszy. Nie musze odciągać ludzi stamtąd do Lubaczowa, odległość to podstawowy argument. Jeśli ktoś planuje popływać to nie będzie jechał do Horyńca bo traci czas na dojazd.

Czy bilety będą tańsze niż tam?

Ja muszę kalkulować tak, aby te bilety były tańsze. To jest moim zamierzeniem, żeby nie wybudować basenu, na który ludzi nie będzie stać. Planujemy wdrożyć wszystkie możliwe rozwiązania energooszczędne, aby zmniejszyć koszty utrzymania basenu, a największym z nich jest energia. Będą kolektory słoneczne, panele fotowoltaiczne. Zamierzamy wykorzystać wszelkie dostępne dofinansowania do odnawialnych źródeł energii. Cały czas nad tym pracujemy. Jeśli chodzi o ciepło na basenie postaramy się pójść w kierunku biogazowni. Chcemy zrobić z basenu taką energooszczędną puszeczkę, aby zostały tylko koszty eksploatacyjne.

A co, jeśli się okaże, że trzeba będzie dopłacać do basenu?

Basen jest trochę jak biblioteka, jak dom kultury. Nie można powiedzieć, że on ma być całkowicie komercyjny -  ma się zamknąć na zero, albo koniecznie z zyskiem. Trzeba założyć, że w pewnych momentach warto dołożyć do zdrowia dzieci. To korzyść niewymierna. Lubaczów stanie się atrakcyjniejszym miejscem, a to również korzyść sama w sobie. To inwestycja w jakość życia.

Czy nie bał się Pan, że decyzja o budowie basenu przed wyborami samorządowymi będzie dla Pana strzałem w kolano? A może jest właśnie przepustką do zwycięstwa?

Myślę, że może być zarówno jednym jak i drugim. Basen i tak będzie, bo to jest moja odpowiedź na potrzeby mieszkańców, z którymi rozmawiam i spotykam się. Jeśli przełoży się to na wynik wyborów to dobrze. A jeśli nie, to i tak będę miał satysfakcję, że zrobiłem coś, aby w Lubaczowie żyło się lepiej. Tutaj nie ma kalkulacji.

Dziękuję za rozmowę.

KS, zlubaczowa.pl