Czerwoni zatrzymani w Cieszanowie! Zryw Młodów nowym liderem lubaczowskiej A klasy

W niedzielę 30.09 rozegrana została 7 kolejka lubaczowskiej A klasy. Ta seria gier okazała się pechowa dla drużyn z gminy Stary Dzików. Czerwoni Cewków oraz Victoria musiały uznać wyższość rywala i straciły miano niepokonanych. Zryw pewnie pokonał Czarnych w Oleszycach i awansował na pozycję lidera. Cenne zwycięstwa odnotowały natomiast drużyny z Lisich Jam oraz Płazowa.

Początek meczu w Oleszycach był dość wyrównany i nic nie zapowiadało aż takiego wysokiego wyniku końcowego. Niestety dla gospodarzy po nieco ponad 5 minutach, Paweł Hakało zagrał daleką piłkę w pole karne rywali, bramkarz Oleszyc wybiegł poza pole karne, jednak został uprzedzony przez Mateusza Ciska, a ten podał do Marcina Gotkowskiego, który skierował piłkę do pustej bramki. Praktycznie w kolejnej akcji Młodów podwyższył prowadzenie, po raz kolejny nie popisał się golkiper gospodarzy. Jeden z graczy Zrywu ponownie zagrał daleką piłkę w pole karne, Nazarii Trubych wypuścił piłkę pod nogi Michała Kuziemskiego, a ten bez problemu strzelił gola. Po dwóch szybkich ciosach, Czarni się otworzyli i próbowali zagrozić bramce rywala, lecz równie szybko mogli stracić kolejną bramkę. Marcin Gotkowski znalazł się z piłką przed polem karnym i potężnie uderzył, jednak niecelnie. W kolejnych minutach meczu Czarni częściej utrzymywali się przy piłce, próbując w jakikolwiek sposób zagrozić bramce rywala, jednak bezskutecznie. Zawodnikom z Oleszyc brakowało dokładności w ostatnich podaniach czy też dośrodkowaniach. W 30 minucie Zryw przeprowadził świetną kontrę. Po przejęciu piłki na własnej połowie i wymianie kilku podań, Mateusz Cisek urwał się obrońcom, zagrał wzdłuż bramki, do Marcina Gotkowskiego, a ten z kilku metrów strzelił swoją drugą bramkę w tym spotkaniu. Końcówka pierwszej połowy należała do gospodarzy, którzy za wszelką cenę chcieli złapać kontakt z rywalem. Najpierw Paweł Brzyski przeprowadził rajd lewym skrzydłem, zagrał na 15 metr, gdzie na piłkę nabiegał Krystian Nieckarz, ten potężnie uderzył na bramkę, lecz piłka odbiła się od jednego z obrońców. Chwilę później z dystansu strzelił Paweł Derylak, lecz nieznacznie chybił. W ostatniej akcji pierwszej połowy, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego najwyżej wyskoczył Tomasz Sałek,  lecz piłka po strzale głową odbiła się tylko od poprzeczki.

W drugiej połowie przewagę optyczną miał zespół z Oleszyc, lecz ciężko było im stworzyć jakiekolwiek zagrożenie, wobec dobrze dysponowanej tego dnia defensywie z Młodowa. Mimo tej przewagi gospodarzy, Zryw po raz kolejny przeprowadził świetny kontratak. Po 10 minutach gry w drugiej części, zawodnicy tej drużyny przejęli piłkę na własnej połowie, Adrian Antonik popędził z futbolówką kilka metrów i zagrał prostopadle do Mateusza Ciska, ten wyprzedził obrońcę i mocnym strzałem pod słupek podwyższył prowadzenie swojej drużyny. Pewni zwycięstwa piłkarze gości, spuścili nieco z tonu, trener przeprowadził kilka zmian dając szansę młodszym graczom. Po tych wydarzeniach, wyraźną przewagę zaczęli mieć gospodarze, lecz pierwszą bramkę zdobyli dopiero w 70 minucie. Łukasz Pracało znalazł się z piłką ok. 20 metrów od bramki i uderzył, trafiając w samo okienko. Po tym golu Czarni wyraźnie się otworzyli i zaatakowali większą liczbą zawodników, dążąc do kolejnych trafień. Mogło się to dla nich skończyć nie najlepiej. Już chwilę później piłkarz Zrywu zagrał daleką piłkę w pole karne, bramkarz wypiąstkował ją na 20 metr, gdzie stał Damian Szmul, który uderzył z woleja, lecz doskonałą interwencją popisał się Tomasz Dworak, który głową wybił piłkę zmierzającą do siatki. Na  15 minut przed końcem meczu, doszło do dość kontrowersyjnej sytuacji. Zawodnik przyjezdnych był faulowany ponad 30 metrów od bramki, Marcin Gotkowski zadecydował się na strzał, ze stałego fragmentu, piłka po rękach bramkarza wpadła do siatki. Sędzia jednak nie uznał tego gola, ponieważ akcja została rozegrana przed gwizdkiem sędziego, co trochę zdziwiło zawodników tej drużyny, którzy nie mogli zrozumieć decyzji arbitra. Na kilka minut przed końcem, Robert Jabłoński przeprowadził dobry rajd lewą stroną, dośrodkował i dość nieszczęśliwie interweniował Paweł Hakało, który wpakował piłkę do własnej bramki. W końcówce meczu u piłkarzy z Młodowa wdało się dużo nerwowości oraz niedokładności w swoich poczynaniach ale nie potrafili wykorzystać tego gospodarze i wynik końcowy się nie zmienił. Czarni ulegli u siebie ze Zrywem 2:4. Młodów po tej kolejce uplasował się na pierwszej pozycji w walce o mistrzostwo rozgrywek, a piłkarze tej drużyny jako jedyni nie zaznali jeszcze goryczy porażki.

DSC_0123.JPGDSC_0124.JPGDSC_0127.JPGDSC_0129.JPGDSC_0130.JPGDSC_0132.JPGDSC_0134.JPGDSC_0135.JPGDSC_0137.JPGDSC_0138.JPGDSC_0139.JPGDSC_0140.JPGDSC_0142.JPGDSC_0144.JPGDSC_0145.JPGDSC_0147.JPGDSC_0149.JPGDSC_0153.JPGDSC_0156.JPGDSC_0157.JPGDSC_0158.JPGDSC_0159.JPGDSC_0160.JPGDSC_0161.JPGDSC_0163.JPGDSC_0165.JPGDSC_0168.JPGDSC_0169.JPGDSC_0170.JPGDSC_0172.JPGDSC_0173.JPGDSC_0176.JPGDSC_0180.JPGDSC_0185.JPGDSC_0186.JPGDSC_0195.JPGDSC_0198.JPGDSC_0202.JPGDSC_0203.JPGDSC_0206.JPGDSC_0208.JPGDSC_0213.JPGDSC_0214.JPGDSC_0215.JPGDSC_0217.JPGDSC_0218.JPGDSC_0221.JPG

Dość niespodziewanie mecz przegrała drużyna ze Starego Dzikowa. Victoria na swój mecz udała się do Baszni Dolnej, by zmierzyć się z okupującym dolną strefę tabeli – Huraganem. Spotkanie lepiej rozpoczęli gospodarze, którzy od samego początku zaatakowali. To się dość szybko opłaciło, ponieważ już w 10 minucie piłkę do własnej siatki skierował Bartosz Ozimek. Po straconym golu, zawodnicy Huraganu się cofnęli i skupili się na obronie korzystnego wyniku, wyprowadzając pojedyncze kontry. Po nieco ponad 20 minutach Victoria miała doskonałą szansę do wyrównania, jednak mocny strzał z dystansu Grzegorza Nieckarza na ciało przyjął jeden z defensorów Baszni. Chwilę później swojej szansy poszukał Janusz Cybulski, lecz piłka po jego strzale minęła bramkę. W kolejnych minutach obraz gry się nie zmienił, zawodnicy z Dzikowa kontrolowali mecz, lecz nie przyniosło to efektu w postaci bramki. Już na początku drugiej połowy, po składnej, zespołowej akcji Radosław Kalinowski podwyższył prowadzenie Huraganu. Przy tej bramce, zawodnicy gości domagali się odgwizdania pozycji spalonej, lecz sędzia pozostał niewzruszony. Już kilka minut później Basznia mogła strzelić trzecią bramkę. Po strzale z rzutu wolnego, piłka odbiła się od jednego z zawodników, lecz bardzo dobrym refleksem popisał się bramkarz Victorii Tomasz Ozimek.  Przy dwubramkowym deficycie, przyjezdni wyraźnie się otworzyli i zaatakowali większą liczbą graczy, jednak bardzo dobrze tego dnia była dysponowana defensywa Huraganu, która odpierała ataki rywala. Ok. 15 minut przed końcem meczu doszło do przepychanek, po tym jak Damian Horajski faulował zawodnika gospodarzy, co nie spodobało się jednemu z graczy i zaczął intensywnie dyskutować z obrońcą Victorii. Do końca meczu obraz gry się nie zmienił, Basznia skutecznie odpierała ataki Dzikowa i wywalczyła bardzo cenne 3 punkty. Victoria doznała pierwszej porażki w bieżących rozgrywkach.

Dość nieoczekiwanym wynikiem zakończył się również mecz w Płazowie, gdzie ostatni w tabeli Leśnik pokonał zespół z Wólki Krowickiej 5:2.  Piłkarze gospodarzy bardzo dobrze weszli w to spotkanie i już po 5 minutach prowadzili dwoma bramkami, po trafieniach Dariusza Putkowskiego, który mocno i celnie uderzył z rzutu wolnego oraz Wojciecha Bosiaka, który strzałem głową podwyższył prowadzenie. Zawodnicy tej drużyny, chyba zdziwieni takim obrotem spraw zaczęli dalej naciskać, by dołożyć kolejne gole, jednak bezskutecznie. Z każdą upływającą minutą rolę się odwracały i to zespół przyjezdnych zaczął dochodzić do głosu. Najpierw po kwadransie gry Patryk Pukas strzelił bramkę kontaktową. 10 minut później po faulu w polu karnym, sędzia podyktował rzut karny, którzy wykorzystał Piotr Hanus. Do końca pierwszej połowy utrzymał się remisowy rezultat. Druga część rozpoczęła się bardzo wyrównanie, lecz po kilku minutach Leśnik ponownie objął prowadzenie. W polu karnym faulowany był Damian Bundyra, sędzia podyktował rzut karny, którego pewnie wykorzystał Dariusz Putkowski. Rolnik intensywnie próbował po raz kolejny odrobić straty i zaatakował rywala. Jednak ekipa gości nadziała się na dobrze wyprowadzony kontratak gospodarzy i po błędzie jednego z obrońców z Wólki Krowickiej, Damian Bundyra bezlitośnie wykorzystał sytuację sam na sam z bramkarzem.  W kolejnych minutach, przyjezdni dalej próbowali zniwelować starty, lecz dobrze dysponowana tego dnia była obrona oraz bramkarz Leśnika, którzy skutecznie zażegnywali zagrożenie pod własną bramką. Decydujący cios należał do Piotra Bundyry, który oddał strzał zza pola karnego, piłka odbiła się jeszcze od jednego z zawodników Rolnika i przelobowała bramkarza.

Była to pierwsza wygrana zespołu z Płazowa, dzięki której przesunęli się na przedostatnią pozycję w tabeli.

Pierwszą porażkę w sezonie odniósł dotychczasowy lider – Czerwoni Cewków. Świetną passę tej drużyny przełamała Juwenia, która u siebie wygrała 2:0. Piłkarze z Cieszanowa najwyraźniej bardzo się zmotywowali na to spotkanie i po raz kolejny pokazali się z nieobliczalnej strony, pokonując kolejnego rywala ze ścisłej czołówki. Kibice w Cieszanowie na pierwszą bramkę czekali 30 minut, wtedy Grzegorz Wróbel po dośrodkowaniu z rzutu rożnego strzałem głową pokonał bramkarza z Cewkowa. Po stracie bramki, ekipa gości rzuciła się do odrabiania strat, lecz gospodarze grali twardą piłkę, przez co zawodnikom Czerwonych ciężko było wygrać przebitki lub wygrania pojedynku w powietrzu. Mimo przewagi, przyjezdni nie mieli pomysłu na grę z przodu , przez co nie potrafili poważnej zagrozić bramce rywala. W 70 minucie Grzegorz Wróbel po raz kolejny strzelił gola, wykorzystując pojedynek sam na sam z bramkarzem. Wynik końcowy nie uległ już zmianie i zarówno piłkarze jak i kibice, którzy licznie się zgromadzili na stadionie w Cieszanowie i mocno dopingowali swoją drużynę mogli cieszyć się ze zwycięstwa.

Ważne 3 punkty zainkasował zespół Startu Lisie Jamy, który pokonał LKS Horyniec-Zdrój, a więc drużynę, która ewidentnie „ nie siedziała„ piłkarzom z Lisich Jam w zeszłych sezonach. Ostatnie zwycięstwo Startu nad Zdrojem miało miejsce w sezonie 2015/16, kiedy wygrali 3:0. Jednak już przed meczem scenariusz nie najlepiej zapowiadał się dla tej drużyny. Ekipa z Lisich Jam wyszła na mecz w dziesiątkę.

Spotkanie mogło mieć wymarzony początek dla gospodarzy. Już w jednej z pierwszych akcji, Robert Klufas padł w polu karnym, jednak milczał gwizdek sędziego. Z każdą upływającą minutą ekipa gości zaczęła przeważać, stworzyli nawet kilka dogodnych sytuacji bramkowych, których jednak nie wykorzystali. Po kwadransie gry, ku zadowoleniu kibiców na nowym stadionie w Lisich Jamach, Start objął prowadzenie. Robert Klufas minął dwóch obrońców i oddał strzał zza pola karnego, bramkarz z Horyńca odbił piłkę, która spadła pod nogi Szymona Furgały, a ten strzelił do pustej bramki. Po stracie bramki piłkarze gości odważniej zaatakowali rywala i stworzyli sobie kilka świetnych okazji. W jednej z sytuacji, zawodnik Startu – Rafał Kinach wybił piłkę z linii bramkowej. Mimo dość sporej przewagi, pierwsza połowa zakończyła się jednobramkowym prowadzeniem gospodarzy. W drugiej odsłonie obraz gry za bardzo się nie zmienił, przyjezdni dalej byli stroną dominującą i sunęli z kolejnymi atakami. Po niespełna godzinie gry, po faulu na zawodniku z Lisich Jam doszło do małej przepychanki między zawodnikami po obu stronach. Mimo licznych prób ze strony gości, to gospodarze strzelili kolejną bramkę. W 60 minucie wyszli z szybkim kontratakiem, po którym przed polem karnym faulowany został Nazar Minkiv, ten sam zawodnik podszedł do stałego fragmentu i kapitalnym strzałem w okienko nie dał szans bramkarzowi. W 80 minucie, Start mógł podwyższyć prowadzenie, jednak strzał z rzutu karnego obronił bramkarz Horyńca Kuba Tomaszewski. W końcówce meczu przyjezdni mieli jeszcze szanse na bramkę kontaktową, lecz świetną interwencją popisał się Szymon Furgała, którzy wybił piłkę, która zmierzała do pustej bramki.

Podziałem punktów zakończył się hit tej kolejki, pomiędzy Granicznymi Krowica, a Roztoczem Narol. Gospodarze tego meczu objęli trafienie tuż przed końcem pierwszej połowy, po trafieniu Pawła Chomyszyna. Na początku drugiej części gry do wyrównania doprowadził Mateusz Gałka, który wykorzystał rzut karny.

Świetne widowisko i aż 7 bramek obejrzeli kibice w Futorach, gdzie Błękitni pokonali Unię Łukawiec 4:3. Sytuacja w tym meczu zmieniała się jak w kalejdoskopie. Najpierw gospodarze po 30 minutach prowadzili dwoma golami, po trafieniach Radosława Sokołowskiego oraz Rafała Ciska, by na początku drugiej połowy dać sobie wbić 2 szybkie gole, za sprawą Ireneusza Szyka. Na 5 minut przed końcem Radosław Sokołowski ponownie wpisał się na listę strzelców, lecz 2 minuty później Mateusz Pryma odpowiedział trafieniem dla Unii, lecz piłkarzom tej drużyny zabrakło już czasu, by doprowadzić do wyrównania.

Źródło: zlubaczowa.pl, PM, Facebook: LKS Start Lisie Jamy


AdmirorGallery 5.0.0, author/s Vasiljevski & Kekeljevic.
Secured & Audited by: Security Audit Systems