Kolejna zabójcza końcówka drużyny z Oleszyc, bez niespodzianek w meczach o utrzymanie

W środę 16.05 rozegrane zostały zaległe mecze w ramach XIV kolejki lubaczowskiej  A klasy. Bardzo emocjonujące spotkanie obejrzeli kibice w Oleszycach, gdzie Czarni po raz kolejny zadali decydujący cios w samej końcówce meczu. Do groźnie wyglądającego zdarzenia doszło w Futorach. Niespodzianki nie było w meczach drużyn walczących o utrzymanie, ważne 3 punkty zdobyły drużyny z Dachnowa oraz Łukawca.

Czarni Oleszyce rozgrywali mecz na swoim boisku z drużyną z Horyńca. Dla obu ekip był to mecz o stawkę, ponieważ Czarni mogli awansować na 3 pozycję w lidze, z kolei piłkarze Zdroju  mogli umocnić się na pozycji nr.8 zmniejszając przy tym dystans do Juweni Cieszanów.

Od samego początku to gospodarze dyktowali warunki gry. Zaatakowali przyjezdnych wysokim pressingiem na ich połowie boiska, co pozwalało im tworzyć sporo zagrożenia pod bramką rywala. Piłkarze z Horyńca próbowali przetrwać ten napór, wyprowadzając nieliczne kontry. Po jednej z nich stworzyli nawet groźną akcję, lecz wychodzący na dobrą pozycję napastnik, został nieprzepisowo zatrzymywany przez obrońcę z Oleszyc. Po strzale z rzutu w wolnego, z dość bliskiej odległości, piłka odbiła się od muru i minęła słupek bramki gospodarzy. Już kilka minut później Czarni objęli prowadzenie. Krystian Nieckarz po rajdzie z prawej strony boiska był faulowany, tuż przy końcowej linii, a doskonałe dośrodkowanie Dariusza Żuka ze stałego fragmentu gry, na bramkę zamienił Tomasz Sałek, który strzałem głową pokonał bezradnego bramkarza. Po strzelonym golu, Czarni przez chwilę kontrolowali mecz, stworzyli nawet kilka sytuacji, lecz ich strzały nie mogły zagrozić bramkarzowi z Horyńca. Po upływie ok. 20 minut, do głosu zaczęli dochodzić piłkarze gości, którzy dwukrotnie poważniej zagrozili bramce rywala. Jednak przy dwóch strzałach z odległości ok. 13 metrów, wielkim poświęceniem wykazali się obrońcy Oleszyc, którzy przyjęli te uderzenia na ciało, zażegnując zagrożenie. Piłkarze Zdroju, kilkukrotnie próbowali strzałów z dystansu, lecz za każdym razem dobrze ustawiony był bramkarz gospodarzy, który pewnie łapał piłkę. Końcówka połowy należała jednak do zawodników z Oleszyc, którzy nawet potrafili umieścić piłkę w bramce, lecz Krystian Nieckarz, który ładnym lobem pokonał bramkarza, znajdował  się w momencie podania na pozycji spalonej i sędzia nie mógł uznać tej bramki.  Swojej szansy szukał też Robert Jabłoński, jednak po jego strzale piłka nieznacznie minęła spojenie słupka z poprzeczką bramki. Pierwsza połowa zakończyła się jednobramkową zaliczką Czarnych. Druga odsłona zaczęła się w wysokim tempie i obie drużyny co rusz znajdowały się pod bramką rywala. Potem jednak to zawodnicy z Horyńca przejęli inicjatywę i za wszelką cenę dążyli do wyrównania. Po kilku niewykorzystanych okazjach, w końcu udało im się znaleźć drogę do bramki.  Bardzo dobre podanie, które przeszyło linie obrony gospodarzy otrzymał Kamil Bułas, który ominął bramkarza Oleszyc i strzałem do pustej bramki wyrównał stan meczu. Po strzelonym golu, Horyniec chciał pójść za ciosem i wraz z upływem kolejnych minut zaciekle atakował. Przyjezdni mieli nawet doskonałą okazję na objęcie prowadzenia, jednak napastnik z odległości 5 metrów przestrzelił, posyłając piłkę nad poprzeczką. Od tego momentu z piłkarzy gości jakby uszło powietrze, ponieważ w ostatnich minutach z wielkim impetem zaatakowali gospodarze. Na boisku pojawili się Bartłomiej Hypiak, Piotr Żulewicz oraz Krzysztof Młodowiec. Gospodarze wyraźnie dążyli do strzelenia zwycięskiej bramki, zamykając przyjezdnych niemalże w „hokejowym zamku”. Piłkarze z Horyńca bronili się praktycznie wszystkimi zawodnikami i rozpaczliwie wybijali piłkę na oślep, która jednak za każdym razem, niczym bumerang wracała pod ich pole karne. Czarni stwarzali coraz to groźniejsze sytuacje. Po jednej z indywidualnych akcji sfaulowany został Tomasz Sałek, sędzia podyktował rzut wolny z odległości ok. 25 metrów. Do piłki podszedł Dariusz Żuk, jednak piłka po jego strzale tylko ostemplowała spojenie słupka z poprzeczką bramki. Gola próbował zdobyć również Władysław Jaremko, który uderzeniem z woleja z ok. 20 metrów próbował zaskoczyć bramkarza, jednak i tym razem zabrakło szczęścia, a piłka nieznacznie minęła słupek. W ostatnich minutach spotkania doskonałą okazję miał bohater ostatniego meczu, Krzysztof Młodowiec. Po dośrodkowaniu Piotra Żulewicza z prawej strony, K. Młodowiec będąc niepilnowany strzałem głową zamykał akcję, lecz jakimś cudem bramkarz z Horyńca odbił to uderzenie. Już chwile później gospodarze mogli cieszyć się z bramki, po zamieszaniu w polu karnym najlepiej zachował się Bartłomiej Hypiak, który znalazł się przed bramkarzem i strzałem po długim słupku zapewnił 3 punkty  Oleszycom. W ostatniej akcji meczu, Tomasz Sałek próbował podwoić swój dorobek bramkowy, lecz po jego strzale z ostrego kąta piłka wylądowała tylko na bocznej siatce. Po chwili sędzia zakończył to bardzo emocjonujące widowisko. Czarni Oleszyce po raz drugi z rzędu uratowali 3 punkty w samej końcówce meczu i po raz kolejny zapewnili im zwycięstwo gracze rezerwowi. Jeżeli chodzi o piłkarzy Horyńca, to na pewno nie można odmówić im woli walki. Udało im się przetrwać liczne ataki gospodarzy w pierwszej połowie, a w drugiej mieli nawet doskonałą sytuację do objęcia prowadzenia, jednak zabrakło skuteczności, przez co z Oleszyc wracają z pustymi rękami. Czarni Oleszyce po tym meczu uplasowali się na trzeciej pozycji w lidze, wyprzedzając Start Lisie Jamy.

W jednym z dwóch środowych meczów drużyn walczących o utrzymanie, zgodnie z przewidywaniami Unia Łukawiec wysoko pokonała Victorie Stary Dzików 6:2.

Mecz w Łukawcu od samego początku był zacięty oraz emocjonujący, w końcu grały w nim drużyny walczące o utrzymanie. Początek meczu należał do gospodarzy, którzy zaatakowali bramkę rywala. Na efekty kibice nie czekali zbyt długo, po ok. 5 minutach Krystian Sopel strzelił pierwszego gola w tym meczu. Po strzelonej bramce, piłkarze Unii próbowali pójść za ciosem, lecz kolejnej bramki nie udało się strzelić. Po kwadransie, piłkarze ze Starego Dzikowa zaczęli dochodzić do głosu. Co poskutkowało dwoma golami strzelonymi przez Andrzeja Junga w odstępie niespełna 10 minut. Końcówka połowy należała jednak do gospodarzy, którzy w przeciągu 5 minut zdobyli 2 bramki i do szatni schodzili przy wyniku 3:2. Druga połowa od samego początku była wyrównana, obie ekipy miały swoje sytuację, lecz piłkarze nie potrafili ich wykorzystać. Końcówka meczu to popis jednego aktora. Volodymyr Hanuta, najlepszy strzelec Unii w ostatnich tygodniach, po raz kolejny dał o sobie znać kibicom, kompletując hat tricka w przeciągu jednego kwadransa, pozbawiając tym samym Victorię nadziei na jakiekolwiek punkty w tym meczu. Po tym meczu Unia Łukawiec awansowała na 11 miejsce. Z kolei Victoria Stary Dzików, po tej porażce znalazła się na pozycji, w której wszystkie lampki palą się na czerwono.

Podziałem punktów zakończył się mecz w Futorach, gdzie miejscowi Błękitni podejmowali Zryw Młodów. Jednak przebieg spotkania przyćmiła groźnie wyglądająca sytuacja z końcówki meczu, po której do szpitala przetransportowany został zawodnik gospodarzy.

Piłkarze Zrywu tak, jak w poprzednich swoich meczach od początku narzucili swój styl gry i kontrolowali mecz, tworząc przy tym kilka dość dobrych okazji. Gospodarze starali się niekiedy zaskoczyć gości kontratakiem, lecz nie potrafili oni w stopniu poważniejszym zagrozić bramkarzowi z Młodowa. Piłkarzom Zrywu przypomniał się problem ze skutecznością, który miał miejsce również we wcześniejszych meczach. Mimo sporej przewagi nie potrafili pokonać bramkarza Futor, a najbliżej tego był Kamil Młodziński, który po uderzeniu z rzutu wolnego trafił w poprzeczkę. W ostatnich dziesięciu minutach rolę się odwróciły i to zawodnicy Błękitnych zaatakowali bramkę rywali. Po licznych atakach w końcu dopięli swego. Błąd defensywy Młodowa wykorzystał skuteczny ostatnio Yurii Datsko, który okiwał dwóch obrońców gości i w sytuacji sam na sam z bramkarzem otworzył wynik spotkania, na chwilę przed końcem pierwszej połowy. Wróciły stare „demony” można by powiedzieć  o poczynaniach piłkarzy Zrywu, którzy mimo przewagi, po raz kolejny tracą gola jako pierwsi.  Początek drugiej połowy to nadal przewaga gospodarzy, doskonałą sytuację na podwyższenie prowadzenia miał Marcin Kowal ale lepszy od niego okazał się bramkarz Zrywu Sebastian Antosz, który obronił jego strzał. Potem rywalizacja na boisku się wyrównała, z lekkim naciskiem na Młodów, który dążył do wyrównania. Po upływie ok. kwadransa piłkarze gości krótko rozegrali rzut wolny, Kamil Młodziński dograł do Adriana Antonika, a ten bez zastanowienia z odległości nieco ponad 20 metrów precyzyjnym strzałem pokonał bramkarza z Futor i doprowadził do remisu. Przyjezdni próbowali jeszcze strzelić kolejną bramkę, lecz bezskutecznie. W końcowej fazie meczu gra się wyraźnie zaostrzyła, a na skutki takiej gry nie trzeba było długo czekać. Na kilka minut przed końcem spotkania po starciu Patryka Kowala z obrońcą Zrywu, ten pierwszy miał problemy ze złapaniem oddechu i został przetransportowany do szpitala. Piłkarz z Młodowa uskarżał się na ból nogi, lecz jemu nic poważniejszego się nie stało. Po tym wydarzeniu trenerzy oraz kapitanowie wraz z arbitrem spotkania postanowili zakończyć mecz, bez doliczania jakiegokolwiek dodatkowego czasu gry.

Ciężko określić dla kogo ten remis jest lepszym rezultatem. Błękitni po zwycięstwie nad Startem Lisie Jamy, chciałyby pójść za ciosem i pokonać nie będący w najlepszej dyspozycji Zryw. Zwycięstwo w takim meczu z pewnością podniosłoby morale przed derbowym meczu z Oleszycami. Z kolei piłkarze Młodowa w końcu chcieli przełamać serię 2 porażek z rzędu, lecz i tym razem się nie udało, pomimo dobrej gry piłką. Po tym remisie Zryw spadł na 6 lokatę.

W drugim ważym meczu, w kontekście walki o utrzymanie Huragan Basznia Dolna na swoim stadionie podejmował Ursus Dachnów. Początek meczu nie mógł zachwycić kibiców zgromadzonych na stadionie, pomimo nie najlepszej aury. Piłkarze obu ekip nie kwapili się do huraganowych ataków oraz dominowała niedokładność u graczy z obydwu drużyn. Po nieco ospałym pierwszym kwadransie gry, zawodnicy wyraźnie podkręcili tempo. Ursus wydawałoby się kontrolował mecz, lecz gospodarze potrafili wyjść z szybkimi kontrami. W końcu, po upływie 30 minut kibice doczekali się pierwszej bramki, Robert Zagaja znalazł się w dogodnej pozycji i pewnym strzałem wyprowadził przyjezdnych na prowadzenie. Po tej bramce mecz nabrał rumieńców, bo oba zespoły preferowały wyraźnie ofensywny styl gry. Chwilę później goście powinni prowadzić dwoma bramkami, jednak tym razem u napastnika z Dachnowa zawiodła skuteczność. Okazję na wyrównanie mieli też gospodarze, jednak napastnicy nie potrafili pokonać bramkarza Ursusa. Do końca połowy wynik nie uległ już zmianie. Na drugą odsłonę meczu piłkarze Huraganu wyszli wyraźnie zdeterminowani, by doprowadzić do remisu, wyprowadzili nawet kilka składnych akcji, lecz nic z tego nie wynikło. Jednak najgroźniejsze w ich wykonaniu były stałe fragmenty gry, w szczególności rzuty rożne. Śliska piłka wrzucana w grząskie boisko, powodowała sporo zamieszania w polu bramkowym Ursusa, jednak nie przyniosło to efektu w postaci bramki. Po upływie 15 minut Ursus podkręcił tempo i już po kilku minutach Robert Zagaja podwoił swój dorobek bramkowy. Na ostatnie fragmenty meczu trener gospodarzy wprowadził z ławki rezerwowych kilku zawodników, którzy mogliby odmienić losy spotkania. Tak się jednak nie stało, a kibice obecni na trybunach więcej bramek już nie zobaczyli, pomimo okazji obydwu drużyn.

Ursus tym zwycięstwem potwierdził swoją dobrą dyspozycję w ostatnim czasie. Wskoczył również na 12 pozycję w tabeli, wyprzedzając Victorie Stary Dzików. Huragan z kolei utrzymał swoją 10 pozycję, lecz przewaga nad Unią Łukawiec stopniała do zaledwie jednego punktu.

Wyniki meczów XIV kolejki

Zryw Młodów 1 : 1 Czarni Oleszyce
Gwiazda Wielkie Oczy 2 : 3 LKS Miękisz Nowy
Unia Łukawiec 0 : 11 Zdrój Horyniec
Rolnik Wólka Krowicka 0 : 4 Czerwoni Cewków
Zalew Stary Lubliniec 2 : 0 Błękitni Futory
Graniczni Krowica 0 : 2 Pogoń-Sokół II Lubaczów
Roztocze Narol 1 : 4 Huragan Basznia Dolna