Janusz Waldemar Zubrzycki kandydat na burmistrza Lubaczowa wypowiada się na temat targowiska i innych problemów miasta

Temat targowiska jest już dobrze znany mieszkańcom powiatu lubaczowskiego. Wielu uważa, że miejsce na „Nasz rynek” zostało kompletnie nietrafione. Miejsce to nie jest chętnie odwiedzane przez kupujących. My zapytaliśmy Janusza Waldemara Zubrzyckiego, kandydata na burmistrza Lubaczowa co myśli o tej inwestycji.

Oto wypowiedź kandydata na burmistrza Lubaczowa:

Zacznijmy może od tego, że paru "estetów" od dawna marudziło, że przy Św. Anny jest bajzel, że należy to ucywilizować, że to niechlubna wizytówka miasta itp., choć sami biegali tam na zakupy, bo można tam było kupić świeże owoce i warzywa, w przeciwieństwie do wielu sklepów. Myślę, ze w kształtowaniu złej opinii mieli też udział właściciele sklepów. Im tak naprawdę nie zależało na uporządkowaniu tego handlu, tylko na wyeliminowaniu konkurencji. Cóż, brutalne zasady rynku...

Pojawił się ogólnopolski program w skrócie nazywany "Nasz rynek". Miał za zadanie pomóc w budowaniu obiektów, na których producenci płodów rolnych mogliby sprzedawać swoje produkty. Władze Lubaczowa chytrze wymyśliły, że za jednym ruchem pozbędą się handlowców ze Św. Anny i przy okazji wybudują na swoją chwałę nowy obiekt. Oczywiście nie prowadzono żadnych konsultacji ani z mieszkańcami, ani z handlującymi. Władza zawsze wie lepiej...

Pominę kwestię, że nagle okazało się, że do planowanych wydatków zabraknie miliona zł. Ale co tam, dołoży się, przecież nie ze swojego. Zaczęto rozpowszechniać wiadomość, że sprzedawców ze Św. Anny zmusi się do przejścia na nowy obiekt, jak nie administracyjnie, to wysokimi opłatami, utrudnieniami itd. Już wtedy powtarzałem tym przekonanym o sile sprawczej miasta, że ludzi, którzy handlują na prywatnym terenie (w ogródkach) nie można do niczego zmusić, nie ma takiego narzędzia. Zrobią, co zechcą...

http://zlubaczowa.pl/images/sampledata/targowiskolipiec/DSC_0656.JPG

Nowe targowisko powstało, wiatr tam liśćmi zamiata, Lubaczowianie nie chcą tam chodzić, "ogródkowcy" uparli się i trwają na swoim. Miasto próbowało straszyć, szykanować, później obniżać opłaty na nowym miejscu. Efekt - żaden!

Na ostatniej sesji Rada uchwaliła drastyczną obniżkę opłat targowych dla nowego targowiska, trochę jakby późno...

Wydaje mi się, że to co zaniedbano czy źle zrobiono, to brak zachęty dla handlowców ulicznych ze Św. Anny do przeniesienia się na nowe miejsce. Może należało zaproponować zwolnienie z opłaty targowej na rok, na dłużej...? To w końcu nie takie wielkie pieniądze dla miasta, żeby zależał od nich nasz byt. Teraz to trochę późno, bo handlowców już mocno zdrażniono i niemal honorem jest dla nich dalej się opierać. Ale do takiego rozwiązania można jeszcze spróbować wrócić.

Warto byłoby nawiązać kontakty z organizacjami producentów rolnych z naszego terenu lub z terenów pobliskich i zaproponować im stoiska dla handlu w typie hurtowego, pół-hurtowego. Myślę, że inicjatorzy programu "Mój rynek" prowadzili jakiekolwiek badania w tym środowisku i ocenili, że producenci są zainteresowani rozwiązaniami, które pomogą im zbywać towary rolnicze.

Od wielu lat obserwujemy, że nasi sąsiedzi ze Wschodu kupują owoce i warzywa w sporych ilościach. Trzeba dla nich stworzyć system informacji zawierający bieżące oferty naszych firm (strona WWW w języku ukraińskim, tablice informacyjne, mapki, gazetki itp.), jak również ofertę producentów płodów rolnych. Po co mają nadal kupować gdzieś przy drogach, skoro można to ucywilizować? Przecież głównym założeniem przy naszych staraniach o otwarcie przejścia w Budomierzu była chęć ożywienia handlu z mieszkańcami przygranicznych terenów Ukrainy i zapewnienie naszym firmom dodatkowej klienteli.

Co do "starego" bazarku przy Św. Anny. Na placu, który powstał po usunięciu budek można spróbować w porozumieniu z handlowcami postawić coś na kształt hali targowej, może nawet piętrowej. Na parterze owoce, warzywa, środki ochrony, materiały i narzędzia ogrodnicze itp. Na pięterku stoiska z drobnymi artykułami przemysłowymi, usługi, kantor (?) Czyli umożliwić handel tym, którzy do niedawna zajmowali się nim w tej okolicy. Oczywiście, trzeba sensownie zaplanować podział stoisk tak, aby np. parteru nie opanowały wyłącznie piekarnie, a piętra sprzedawcy skarpet.

Dwa aspekty trzeba tu koniecznie wziąć pod uwagę:

- Lubaczowianie chcą tu kupować i warto się tym tematem zająć, nie głosić wszem i wobec, że to tylko problem, bo niepoważni handlowcy nie chcą dać się uszczęśliwić;

- bez konsultacji z osobami zainteresowanymi handlem na starym bazarku nie wolno robić nic, bo to nie ma sensu. Ich głosy, podpowiedzi, sugestie trzeba poważnie brać pod uwagę!

Tę i inne opinie kandydata o sprawach nurtujących nasze miasto można znaleźć na stronie:

http://ziemialubaczowska.pl/kandydat/moje-opinie.html

Pozdrawiam serdecznie.

JW Zubrzycki